Muffiny Tiramisu

Dziś podobno obchodzimy Światowy Dzień Muffina. Ciekawych rzeczy się może człowiek dowiedzieć z porannej telewizji śniadaniowej ;). Ponieważ dzisiaj i tak otwierałam pudełeczko mascarpone część postanowiłam wykorzystać i na tą okazję. Muffinki to wdzięczny wypiek, prosty i szybki. Ja także od niego kiedyś piec zaczynałam. Teraz robię je rzadko, nie przepadamy w domu za ciastami ucieranymi. Ale na specjalną okazję czemu nie? :) Dziś więc u mnie nieco bardziej wykwintne babeczki Tiramisu z przepisu Marthy Stewart.


MUFFINY TIRAMISU
12 sztuk

ciasto
200g mąki pszennej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
60ml mleka
1 laska wanilii
55g masła
3 jajka
3 żółtka
150g cukru
syrop
100ml espresso lub mocnej kawy
30ml masali - użyłam rumu
4 łyżki cukru
masa
1 szklanka śmietanki 30%
225g mascarpone
500-100g cukru w zależności od upodobań smakowych

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Formę na muffinki posmaruj masłem lub wyłóż papilotkami.

ciasto
Mąkę przesiej razem z proszkiem do pieczenia i solą, odstaw. Mleko zagotuj wraz z nasionami zeskrobanymi z laski wanilii, zdejmij z ognia, dodaj masło, wymieszaj i odstaw do ostygnięcia. Jajka, żółtka i cukier umieść w misce nad garnkiem z gotującą się wodą. Ucieraj za pomocą miksera, aż cukier rozpuści się, a masa jajeczna będzie ciepła. Zdejmij miskę znad pary i ucieraj jeszcze przez chwilę do uzyskania kremowej masy. Do jajek dodaj mąkę oraz mleko z masłem. Całość szybko wymieszaj. Ciasto rozlej do przygotowanej formy do 3/4 wysokości każdego otworu. Piecz przez 20 minut, w połowie pieczenia obróć formę o 180 stopni. Upieczone muffinki przełóż wraz z formą na kratkę, po kilku minutach wyciągnij i studź dalej na kratce, aż uzyskają temperaturę pokojową.

syrop
Wszystkie składniki wymieszaj i odstaw do ostygnięcia.

Gdy muffinki ostygną nasącz je w syropie kawowym (tak jak biszkopty do tiramisu): najłatwiej zanurzyć je górną częścią na chwilę w misce wypełnionej płynem. Nasączone ciasto (do około 1/3 wysokości) odstaw ponownie na kratkę na 30 minut, tak by syrop wchłonął się także do wewnątrz.

masa
Śmietankę ubij. Mascarpone utrzyj z cukrem na głądką masę, po czym delikatnie połącz z ubitą śmietaną. Rozłóż warstwę masy na każdej babeczce.

Muffinki przełóż do wysokiego pojemnika, szczelnie przykryj i wstaw do lodówki na kilka godzin lub całą noc. Przed podaniem oprósz kakao.

Smacznego i miłego świętowania życzę!

Tajska zupa z kurczakiem i galangalem

Tom kha gai to jedna z najbardziej znanych tajskich zup. Łączy ona w sobie smaki kokosa, lekko pieprznego galangalu i kwaśnego limonkowego dopełnienia. I chociaż nazwa oznacza "ugotowany galangal" to większość ludzi kojarzy tą potrawę z kurczakiem. Tak jest dziś i u mnie. Zupę tom kha można jednak przygotować w wielu odmianach: z rybą, owocami morza, z mięsem przepiórki, grzybami i warzywami wielu odmian czy wieprzowiną. David Thompson, autor książki Thai Food, z której korzystałam podaje też przepis na tom kha pla, czyli kokosową zupę z galangalem i pstrągiem. Na pewno i jej spróbuje.

ZUPA Z KURCZAKIEM I GALANGALEM
tom kha gai
2-4 porcje

2 szklanki lekkiego rosołu z kurczaka
1 szklanka mleczka kokosowego
1 szklanka śmietanki kokosowej (ang. coconut cream)
szczypta soli
1 łyżeczka cukru palmowego
(lub brązowego)
2 łodygi trawy cytrynowej, zmiażdżone
2 szalotki, posiekane
2 korzenie kolendry
2-3 małe papryczki chilli
10 cienkich plasterków galangalu*
3 liście limonki
(mogą być suszone lub mrożone)
100g kurek, grzybów słomianych (straw mushrooms) lub boczniaków, porwanych na kawałki
200g mięsa z piersi lub udka kurczaka, pokrojonego w plasterki
2-3 łyżki sosu rybnego 1 łyżka soku z limonki
dodatkowo: posiekana papryczka chilli (dla odważnych :), liście kolendry

W rondelku o grubym dnie wymieszaj bulion, mleczko kokosowe oraz śmietankę kokosową. Doprowadź do wrzenia, dopraw solą i pieprzem. Trawę cytrynową, szalotki, korzenie kolendry oraz chilli utrzyj w moździerzu (lub grubo zmiksuj malakserem), po czym dodaj do gotującego się bulionu. Wrzuć galangal oraz liście limonki, gotuj na małym ogniu przez kilka minut, po czym wrzuć grzyby oraz kurczaka. Gotuj na małym ogniu, aż kurczak będzie miękki. Pod koniec gotowania wlej sos rybny oraz sok z limonki, ewentualnie dopraw. Podawaj od razu z posiekanymi papryczkami chilli (opcjonalnie) oraz liśćmi kolendry.

* Galangal kupiłam w Krakowie w Kuchniach Świata, jest pakowany próżniowo po 2 sztuki, po rozpakowaniu dość szybko się psuje, warto zaplanować szybkie jego zużycie. W tym samym sklepie można kupić piękną kolendrę z dużymi, już oczyszczonymi korzeniami. Jeśli nie macie dostępu do galangalu zastąpcie go imbirem. Smak będzie nieco inny, ale na pewno równie dobry.

Tom Kha Gai dodaję oczywiście do akcji Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Chleb wiejski z Genzano - WP #111

Trochę bałam się tego chleba. Wysoka hydracja, kleiste ciasto, długie wyrabianie - wszystko to czego nie lubię :). Nie wyszło może idealnie, ale chyba nie aż tak źle, prawda? Chleb nieco zbyt płaski, następnym razem spróbuje wyrobić ciasto nieco dłużej, dziś zajęło mi to 22 minuty. I chyba dodam jednak nieco więcej wody, aby dziury jeszcze większe były :).

Chleb zaproponowany przez Szkutnika w 111 edycji Weekendowej Piekarni nie okazał się tak trudny na jaki wygląda. Gdy wyrobiłam ciasto zauważyłam, że nie mam w domu otrębów, użyłam więc semoliny w ogromnej ilości i też się sprawdziła. Chleb nie przypalił się zbytnio, najprawdopodobniej z powodu tej wielkiej ilości mąki do posypania kosza właśnie.

CHLEB WIEJSKI Z GENZANO
pane casaressio di Genzano
1 bochenek

zaczyn (biga naturale)
24g zakwasu pszennego płynnego lub gęstego
120g wody
170g mąki chlebowej (najlepiej wysokoglutenowej)
ciasto właściwe
315g zaczynu z dnia poprzedniego
340g wody
430g mąki pszennej (najlepiej wysokoglutenowej)
5-6g drożdży świeżych
12g soli
dodatkowo: otrębów pół szklanki lub trochę mniej
- u mnie semolina

zaczyn
Wymieszaj zakwas z wodą, następnie dodaj mąkę. Wyrób krótko, po czym odstaw na 8-12 godzin w temperaturze pokojowej.

ciasto właściwe - wyrabiane dwuetapowo
Połącz wszystkie składniki używając 280g wody. Wyrób naprawdę solidnie, w zależności od talentu 8-12 minut. Kiedy ciasto jest wyrobione dodaje powoli odłożone 62g wody. Najlepiej powoli (po łyżce lub dwóch) do wrobienia każdej porcji. Ciasto zacznie się robić luźniejsze. Przy bardzo mocnej mące (nie polskiej, raczej typu Manitoba) można dolać jeszcze około 30g wody. Całe wyrabianie powinno zając 15-18 minut.

Ciasto przełóż do natłuszczonej miski, przykryj i odstaw na 3 godziny w temperaturze pokojowej. W połowie złóż raz. Ciasto powinno być bardzo wyrośnięte, pełne wielkich bąbli, delikatne. W smaku lekko kwaskowe.

Uformuj okrągły bochen i włóż do kosza, wyłożonego ściereczką wysypaną mnóstwem otrąb. Szmatka jest ważna przy takiej hydracji, choć możesz zaryzykować bez niej. W zależności od tego jak mocną masz mąkę formowanie będzie albo proste i przyjemne, albo doprowadzi Cię do rozpaczy. Dobrze jest mieć sporo mąki na stolnicy (unikajcie wsypania maki do bochenka) oraz metalową łopatkę pod ręką. Postaraj się nie robić wielkich kieszeni z powietrzem, ale też nie odgazować bułki zupełnie.

Chleb wyrasta 1-2 godziny. Trochę zależy od tego czy zacznie Ci wyłazić z kosza czy nie. Można od czasu do czasu zajrzeć do chleba podczas wyrastania i podsypać otręby na około (zmniejszy to szanse na przylgnięcie do szmatki).

Piekarnik z kamieniem nagrzej do 260 stopni. Chleb wyłóż delikatnie i szybko na oprószoną kaszą manną, semoliną lub otrębami łopatę. Najlepiej sam bochenek wcześniej posypać jeszcze po wierzchu otrębami, zwłaszcza jeśli wygląda na mokry. Chleb włóż szybko bez nacinania do gorącego pieca. Pół szklanki gorącej wody wlej na blachę która nagrzewała się pod kamieniem. Piecz przez 10 minut w temperaturze 240 stopni, po czym 20 minut w 230 stopniach. Po tym czasie obróć bochenek o 180 stopni. Obniż temperaturę (o ile chcesz) do 220 stopni i zostaw na dodatkowe 20 minut (u mnie 30 minut). Chleb powinien być ciemno brunatny lub jeszcze lepiej czarny, to ważne! Nie wyjmujcie go z pieca póki nie jesteście przekonani, że się spalił.

Po upieczeniu studź na kratce przez minimum 2 godziny.

Ponieważ A. był bardzo głodny, a mamy prawie pustą lodówkę nie udało mi się uwiecznić chleba w całości, a jedynie jego zachowaną połówkę. Upiekę ten chleb na pewno raz jeszcze z większą o te dodatkowe 30g ilością wody. Zastanawiam się też jakby bochenek zachował się przy metodzie pieczenia w garnku żeliwnym. Może też spróbuje. Dam Wam wtedy znać.

Piekłam na Manitobie. Swego czasu (w październiku 2010 roku) Manitobę kupowałam we włoskich delikatesach na ulicy Szpitalnej w Krakowie (sklep Mantini) w cenie 3,74 złotego za 500g. Nie wiem czy ten sklep jeszcze istnieje, ale jeśli tak to warto kupić sobie kilka woreczków tej mąki w tej dość atrakcyjnej cenie. Napiszcie proszę, jeśli tą ulicą przechodzicie i mąka jeszcze jest w ofercie.

Jeśli nie macie dość to wypróbujcie też zaproponowane przez Szkutnika odmiany chleba z Genzano:

Pełnoziarnisty z Genzano (Pane lariano)
Bardziej zdrowa wersja chleba z Genzano z mniejszymi dziurami. Jeśli użyjesz przesianej mąki to otręby do posypania kosza będą za darmo. Mąkę wysokoglugenową w cieście właściwym zastąp pszenną 1100, czyli dobrze odsianą grubą mąką pszenną lub mieszanką pszennej 1850 i pszennej chlebowej w proporcjach 50%:50%. Użyj 8g wody więcej. Finalne wyrastanie 1-1,5 godziny. Pieczenie bez zmian.

Pizza z Genzano (pizza alle patate di Genzano)
Czyli kwadratowa pizza na blasze obłożona cieniutko pokrojonym surowym ziemniakiem, cebulą, świeżym rozmarynem i polana oliwą. Ciasto rozpłaszcz od razu w blaszce (wysmarowanej oliwą) starając się nie porwać go straszliwie - pomaga tłuszcz na dłoniach. Powinno mieć około 1cm grubości. Obłóż ziemniakami (700g) cebulą (60g), posyp rozmarynem (5g) i solą (1,5g). Piecz 20 minut w piecu rozgrzanym do 270 stopni.

Smacznego!

Kurczak z orzechami włoskimi

Mam kilka nowych książek z przepisami kuchni azjatyckiej: The Big Book of Noodles, Thai Food oraz Complete Chinese Cookbook Kena Hom, z której pochodzi dzisiejszy przepis. Kuchnia azjatycka jest obecnie mi najbliższa, najbardziej ulubiona. W dodatku bardzo szybka, moje dzisiejsze danie można przygotować dosłownie w kilka minut. Ken Hom zachęca nas także do eksperymentowania z innymi rodzajami orzechów, migdałami czy pini. Idealne byłyby te świeże, teraz niestety nie sezon. Swoją drogą czy Wam także wydaje się, że sezon na świeże orzechy jest zbyt krótki?

KURCZAK Z ORZECHAMI WŁOSKIMI
Walnut Chicken
2 porcje

450g filetu z kurczaka
1 białko
2 łyżki mąki kukurydzianej
1/2 łyżeczki soli
75g orzechów włoskich (połówki lub kawałki)
300ml oleju / lub 300 ml wody / lub 2-3 łyżki oleju
*
2 łyżeczki posiekanego czosnku
1 łyżeczka posiekanego imbiru
2 łyżki posiekanego szczypioru z dymki
2 łyżki wina ryżowego lub wytrawnej sherry
1 i 1/2 łyżki lekkiego (niskosłonego) sosu sojowego

Kurczaka pokrój w kostkę. Białko roztrzep z mąką kukurydzianą i solą, dodaj kawałki kurczaka, całość dokładnie wymieszaj. Przykryj folią spożywczą i wstaw do lodówki na 20 minut.
/w tym czasie można np. ugotować ryż/

Orzechy zalej wrzątkiem i odstaw na 5 minut, po czym odsącz i odłóż na bok.

Wok lub rondelek o grubym dnie rozgrzej, wlej olej lub wodę, a gdy płyn będzie już bardzo gorący, zdejmij z ognia, wrzuć kurczaka i mieszaj przez około 2-3 minuty, aby kawałki mięsa nie posklejały się ze sobą. Odcedź. Jeśli używałeś oleju pozostaw odrobinę na dnie, resztę wylej. Jeśli szkoda ci zmarnować taką ilość oleju po prostu przysmaż kurczaka na patelni przez kilka minut, tak by był równomiernie ugotowany (biały) ze wszystkich stron.

Wok/rondelek z 1 łyżką oleju na dnie ponownie rozgrzej. Dodaj orzechy i smaż je przez 1 minutę. Wyciągnij i odstaw. Na tłuszcz wrzuć czosnek, imbir oraz szczypior i smaż przez kilka minut. Ponownie dodaj orzechy, a następnie alkohol oraz sos sojowy. Na końcu wrzuć kurczaka i smaż przez kolejne 2-3 minuty, aż mięso będzie gotowe. Podawaj od razu.

* Ken Hom w wielu swoich potrawach stosuje metodę smażenia w dość dużej ilości oleju. Kurczaka można jednak podsmażyć normalnie, ze wszystkich stron, a w wersji najbardziej dietetycznej po prostu ugotować (tej metody jednak nie próbowałam :)

Przepis dołączam do akcji Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Libańska zupa z buraków i ciecierzycy

Dziś u mnie pożywna alternatywa dla polskiego barszczu. Przepis wytargany z egzemplarza mamy marcowego (chyba?) magazynu Twój Styl. Autorem przepisu jest Jamal Ayed z warszawskiej restauracji Le Cedre.

To moja pierwsza, ale na pewno nie ostatnia, potrawa libańska, którą dodaję do akcji Z widelcem po Azji.

LIBAŃSKA ZUPA Z BURAKÓW I CIECIERZYCY
4 porcje

600g buraków lub botwinki
150g suchej ciecierzycy
2 średnie marchewki
4 jajka na twardo lub makaron jajeczny
1,5l bulionu warzywnego
4 łyżki śmietany 18%
sól, pieprz
natka pietruszki
- u mnie kolendra

Ciecierzycę zalej zimną wodą, przykryj i odstaw na 12 godzin. Marchew obierz i pokrój w kostkę. Buraki obierz, pokrój w kostkę/botwinkę umyj, liście posiekaj dość drobno. Warzywa i odsączoną ciecierzycę zalej bulionem i gotuj przez około 2 godziny. Dopraw solą i pieprzem. Podawaj z makaronem jajecznym lub pokrojonymi na ćwiartki jajkami. Do każdej porcji dodaj łyżkę śmietany, posyp zupę posiekaną natką.

Smacznego! Sahtein!

Ziemniaczane Vindaloo

Jeśli nagle stwierdziłabym, że chcę zostać wegetarianką, co jest bardzo nierealne i zupełnie nieprawdopodobne, ale jeśli... to gotowałabym codziennie potrawy z przepisów Yotama Ottolenghi. Jego zdolności dobierania składników i przypraw są doskonałym argumentem dla wegetarian, że jedzenie bezmięsne może być smaczne, zróżnicowane i bardzo, bardzo ciekawe.

Jeśli nagle zamieszkałabym w Indiach to codziennie jadłabym Vindaloo. Pikantne, wyraziste danie, które jest na szczycie mojej osobistej listy ulubionych potraw. Wiele osób wyciąga aloo z nazwy i nawet do jego mięsnej wersji dodaje zieminaki (ind. aloo = ziemniaki). Ja jednak bardziej przychylam się do opinii Agnieszki, która
tutaj pokazała portugalskie korzenie tego dania i do wersji z mięsem tego warzywa nie używam.

Dziś jednak u mnie Aloo Vindaloo :), czyli hołd dla mojego wegetariańskiego guru i mojej ulubionej indyjskiej potrawy. Polecam bardzo gorąco, zwłaszcza miłośnikom pikantnych smaków. Przepis pochodzi z książki Plenty.

ZIEMNIACZANE VINDALOO
Two-potato Vindaloo
4 porcje

8 strąków kardamonu
1 łyżka ziaren kuminu
1 łyżka nasion kolendry
1/2 łyżeczki goździków
1/4 łyżeczki kurkumy
1 łyżeczki słodkiej papryki
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki oleju
300g szalotek (lub małych cebulek), posiekanych
1/2 łyżeczki czarnej gorczycy
1/2 łyżeczki kozieradki
25 liści curry
- mogą być suszone
2 łyżki posiekanego świeżego imbiru
1 świeża papryczka chilli, drobno posiekana
3 duże pomidory, obrane i pokrojone w kostkę
50ml octu z białego wina
400ml wody
1 łyżka cukru
400g obranych ziemniaków, pokrojonych w grubą kostkę
2 małe czerwone papryki, pokrojone w kostkę
400g obranych słodkich ziemniaków, pokrojonych w grubą kostkę
sól
mięta lub kolendra

Na początku przygotuj mieszankę przypraw. Na suchej patelni podpraż strąki kardamonu, kumin i nasiona kolendry, aż zaczną "podskakiwać". Nasiona kardamonu wyciągnij ze strąków i umieść w moździerzu z kuminem, kolendrą i goździkami. Całość utrzyj na proszek. Dodaj kurkumę, paprykę i cynamon, zmieszaj i odstaw.

W rondelku o grubym dnie rozgrzej olej. Wrzuć szalotki razem z gorczycą i kozieradką, smaż na małym ogniu przez 8 minut, aż cebula zabrązowi się. Następnie wmieszaj przygotowaną mieszankę przypraw, liście curry, imbir i chilli i smaż przez kolejne 3 minuty. Dodaj pomidory, ocet, wodę, cukier i odrobinę soli. Całość doprowadź do wrzenia, po czym gotuj na małym ogniu pod przykryciem przez 20 minut.

Do rondelka dodaj ziemniaki oraz paprykę i gotuj przez kolejne 10 minut. Następnie wrzuć słodkie ziemniaki. Upewnij się, że wszystkie warzywa są przykryte sosem, jeśli tak nie jest - dodaj więcej wody. Przykryj rondelek i gotuj na małym ogniu przez 40 minut lub do momentu, w którym oba rodzaje ziemniaków będą miękkie.

Zdejmij pokrywkę i pogotuj jeszcze przez chwilę (około 10 minut), aby sos nieco wyparował i zagęścił się. Podawaj gorące z ryżem (oczywiście ugotowanym po indyjsku) i ziołami.

Przepis dodaje do akcji Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Ps. To danie trochę jak bigos - im więcej razy odgrzane tym lepsze.

Sernik oldschoolowy

Szukając inspiracji do wykorzystania zalegającego w lodówce sera sięgnęłam po książkę Home Baking duetu Alford & Duguid, w której znalazłam przepis na Polish-Jewish Cheesecake. Zabrzmiało intrygująco. Moi ulubieni kulinarni podróżnicy proponują ten wypiek bez spodu i bez polewy. Postanowiłam jednak nadać mu nieco więcej polskości, stąd u mnie kruchy spód i czekoladowa polewa. A. twierdzi, że dokładnie taki sam sernik, wręcz z taką samą polewą, jadł w dzieciństwie w piekarni/cukierni na Kowańcu (Nowy Targ). Nie wiem ile w tym prawdy, ponieważ nie kupował tam tego ciasta ze mną ;). Ale rzeczywiście jest w tym serniku coś oldschoolowego, taki smak dzieciństwa.

Mój sernik, jak widać na jednym ze zdjęć, popękał dość mocno mimo, iż stygł w piekarniku. Być może taki jego urok, a może to kwestia sera, którego użyłam. Polewa była więc w tym wypadku tym bardziej niezbędna :).

SERNIK POLKO-ŻYDOWSKI
kwadratowa tortownica lub tortownica okrągła 26cm

spód
250g mąki krupczatki
60g cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
125g masła
1 jajko
masa serowa
8 dużych jajek, żółtka oddzielone od białek
2 łyżki miękkiego masła lub śmietany
250g cukru waniliowego
- u mnie 200g cukru + 20g cukru z prawdziwą wanilią
1 i 1/2 - 2 łyżeczek skórki otartej z cytryny (lub ilość do smaku)
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1kg sera twarogowego, trzykrotnie zmielonego (lub ser z wiaderka)
polewa
150g śmietanki 30%
150g gorzkiej czekolady

spód
Z podanych składników szybko zagnieć ciasto, uformuj kulę, zawiń w folię i schłódź w lodówce przez 30-40 minut. Następnie ciasto rozwałkuj na prostokąt, którym wyłóż dno formy wysmarowanej masłem i lekko wysypanej bułką tartą. Piekarnik nagrzej do 180 stopni. Spód ciasta ponakłuwaj, wstaw do piekarnika i podpiecz przez 15 minut.

masa serowa
Temperaturę piekarnika zmniejsz do 160 stopni. Żółtka ubij na kremową masę, wmieszaj do nich masło lub śmietanę, a następnie cukier, mąkę ziemniaczaną i skórkę otartą z cytryny. Dodaj ser i utrzyj, aż uzyskasz gładką masę. Białka ubij na pianę (ale niezbyt długo, do momentu uzyskania białej piany), po czym delikatnie, stopniowo po 1/4 ilości wmieszaj je do masy serowej. Gotową masę wylej na podpieczony spód. Piecz przez 45-50 minut, aż środek ciasta się zetnie. Wyłącz piekarnik i pozostaw sernik w środku na 1 godzinę (przy lekko rozszczelnionych drzwiczkach). Następnie studź na kratce w temperaturze pokojowej. Gdy sernik ostygnie przygotuj polewę.

polewa
Śmietankę i pokruszoną czekoladę umieść w rondelku. Gotuj na małym ogniu, aż płyn będzie bardzo gorący, a czekolada całkowicie rozpuści się. Zdejmij z ognia, a gdy polewa ostygnie polej nią wierzch sernika.

Sernik przełóż do chłodniejszego pomieszczenia na kilka godzin lub na całą noc.

Mi ten sernik smakował najbardziej dopiero po dwóch dniach (przechowywałam w spiżarce w około 10 stopniach). To wypiek mało słodki, ponieważ my takie niesłodkie serniki lubimy. Jeśli interesuje cię mocno słodki smak zwiększ ilość cukru nawet do 300g. Do masy można wrzucić także rodzynki.

Smacznego!

Chleb żytni z miodem - WP #108

Zaproponowany w poprzedniej edycji Weekendowej Piekarni przez Ninę żytni trójfazowiec piekłam już 3 razy. Nie miałam niestety do niego szczęścia, ale z sympatii do Niny zaparłam się. Za pierwszym razem mi nie wyrósł (z mojej winy, przeniosłam go w zbyt chłodne miejsce). Za drugim był już całkiem niezły, niestety przywarł do foremki okropnie. Za trzecim, dzisiejszym (a właściwie wczorajszo-nocnym) wygląda już chyba całkiem znośnie. Niestety dalej nie jest zbyt wysoki, ale obwiniam swoją jedyną keksówkę, która jest dość duża.

Wbrew pozorom nie ma tu zbyt dużo pracy, ani żmudnego, długiego wyrabiania ciasta. Trzeba jednak poświęcić nieco czasu na poszczególne fazy i dobrze się zorganizować. Efekt końcowy świetny. Warto choć raz czegoś nieco bardziej skomplikowanego spróbować, jeśli jeszcze tego nie robiliście. Polecam!

CHLEB ŻYTNI Z MIODEM
2 bochenki

I etap
2-3 łyżki zakwasu żytniego
85g mąki żytniej razowej
110g wody
II etap
85g mąki żytniej razowej
110g wody
III etap
85g mąki żytniej razowej
110g wody
ciasto właściwe
500g ciasta zakwaszonego z mąki żytniej razowej (według etapów I-II-III)
600g mąki żytniej typ 720
400g wody
30g soli
2 pełne łyżki miodu
dodatkowo: trochę ziaren sezamu i oleju do natłuszczenia i wysypania formy

I etap, w temperaturze max 24-26 stopni, 12 godzin
Wszystkie składniki wymieszaj, przykrywaj niezbyt szczelnie - tak by ciasto zakwasowe oddychało i ostaw na 12 godzin.

II etap, w temperaturze max 26-28 stopni, 8 godzin
Do ciasta zakwaszonego z I etapu dodaj mąkę i wodę, wymieszaj, odstaw przykrywając niezbyt szczelnie - tak by ciasto zakwaszane oddychało.

III etap, w temperaturze max 24-26 stopni, 4 godziny
Do ciasta zakwaszonego z II etapu dodaj mąkę i wodę, wymieszaj, odstaw przykrywając niezbyt szczelnie - tak by ciasto zakwasowe oddychało.

ciasto właściwe
Ciasto zakwaszone oraz pozostałe składniki umieść w misce i dokładnie wymieszaj. Wyrabiaj przez 2-3 minuty. Pozostaw na chwilę, aby przygotować 2 foremki: posmaruj je olejem i wysyp sezamem. Wyłóż ciasto, przykryj natłuszczoną folią i odstaw do wyrośnięcia (minimum 3-4 godziny)

Piekarnik rozgrzej do 230 stopni. Wyrośnięte ciasto posyp z wierzchu sezamem.

Piecz przez 15 minut, po czym zmniejsz temperaturę do 210 stopni i piecz przez kolejne 30-35 minut. W połowie pieczenia chleb można przykryć papierem lub folią, ciasto zawiera miód, więc chleb szybko się przyrumienia. Posypanie chleba grubą warstwą ziaren, również spowolni przypiekanie wierzchniej skórki.

Gotowy chleb dokładnie ostudź na kratce przed pokrojeniem.

Uwagi Dany.
Temperatura: drugi etap ciasta zakwaszonego staram się trzymać w cieplejszym miejscu niż dwa pozostałe.

Uwagi Niny.
Piekłam ten chleb dwa razy. Za drugim razem przykrywając chleb jak radzi autorka, w połowie pieczenia. Zdecydowanie wolę jednak skórkę trochę bardziej spieczoną, ba! dużo bardziej spieczoną. Skorzystałam z porad Tili, która powiedziała mi, że jeśli chcę uzyskać ładny miąższ, to powinnam wyrabiać go ręcznie. Rzeczywiście - wyrabiałam go ręką kilka minut - jak drożdżowe, od dołu, podbijając do góry - starając się wtłoczyć maksymalną ilość powietrza. Ciasto bardzo kleiło się do ręki. Zachęcam do takiej metody - zresztą szkoda brudzić miksera. Ciasto wystarczy zdjąć z dłoni za pomocą łyżki albo silikonowej łopatki.

Smacznego!

Zielone curry z kurczakiem

W odróżnieniu do gęstych curry indyjskich, tajskie potrawy tego typu przypominają bardziej zupy. Smaki są tu świeże, a warzywa chrupiące, ponieważ wszystko gotuje się bardzo krótko. Dziś u mnie moje ulubione zielone curry z kurczakiem (przepis z książki Mai Pham The Best of Vietnamese and Thai Cooking) podane z ryżem jaśminowym. W Tajlandii i w Wietnamie często podaje się curry także ze świeżym makaronem (kanom jeen po tajsku, bun tuoi po wietnamsku). Jeśli chcecie zastąpić ryż kluskami dodajcie jeszcze więcej mleczka kokosowego lub bulionu.

To curry nie jest bardzo ostre. Wielbicielom ostrych smaków, do których i ja sama się zaliczam, polecam dodać posiekaną papryczkę chilli w początkowej fazie gotowania (razem z pastą i trawą cytrynową).

ZIELONE CURRY Z KURCZAKIEM
4 porcje

1 i 1/2 szklanki (350ml) mleczka kokosowego
1 łyżka
zielonej pasty curry (lub do smaku)
1 łodyga trawy cytrynowej, pokrojonej na 2,5cm kawałki i zmiażdżonej
1 szklanka (240ml) bulionu z kurczaka
2 łyżki sosu rybnego
3 łyżki cukru
1/2 łyżeczki kurkumy
2 listki limonki kaffir, pokrojone na kawałki
- mogą być mrożone lub suszone
500g filetów z kurczaka, pokrojonych w cienkie plastry
2 szklanki pędów bambusa
1/2 szklanki mrożonego groszku
- myślę, że nawet lepszy byłby groszek cukrowy
2 duże pomidory, pokrojone w ósemki
15 listków tajskiej bazylii, przekrojonych na pół
świeża kolendra, ryż jaśminowy

Pędy bambusa, w plastrach lub słupkach, zalej wrzącą wodą i odstaw na 5 minut, odcedź.

W rondelku o grubym dnie podgrzej 1/3 szklanki (80ml) mleczka kokosowego. Gdy płyn zacznie bulgotać dodaj pastę curry i trawę cytrynową, gotuj przez 1 minutę. Dodaj bulion, sos rybny, cukier, kurkumę i liście limonki. Doprowadź do wrzenia. Dodaj kurczaka i gotuj, aż mięso stanie się białe (3 minuty). Zmniejsz ogień do małego, wlej pozostałe mleko kokosowe i wrzuć pędy bambusa, groszek i pomidory. Doprowadź do wrzenia i gotuj przez 3 minuty, aż warzywa będą gorące. Nie pozwól by curry wrzało zbyt gwałtownie, aby nie ścięło się mleczko kokosowe. Zdejmij z ognia, wmieszaj tajską bazylię. Podawaj przybrane kolendrą z ryżem jaśminowym.

TAJSKI RYŻ JAŚMINOWY
Ponieważ często piszę o sposobach przygotowywania ryżu w wielu krajach (i staram się tych sposobów trzymać także w domu), nie może u mnie zabraknąć kilku słów o ryżu w Tajlandii. Tajski ryż jaśminowy jest obecnie jednym z najbardziej znanych ryży aromatycznych. To odmiana długoziarnista, bardziej miękka od basmati i większości długoziarnistych odmian amerykańskich. Ryż jaśminowy powinien być dokładnie wypłukany przed gotowaniem, nie wymaga jednak namaczani, a gotuje się go bez soli i tłuszczy.

Tak więc: najpierw ryż dokładnie płukamy, po czym umieszczamy w rondelku i zalewamy taką ilością wody by pokryła cały ryż oraz 1,25-1,5cm ponad nim. Chcąc zmierzyć ilość wymaganej wody tradycyjnie powinniśmy umieścić wyprostowany palec na powierzchni ryżu w rondelku i zalać wodą niemalże do pierwszego stawu palca. Ryż razem z wodą doprowadzamy do wrzenia i gotujemy bez przykrycia przez 15 sekund. Następnie szczelnie przykrywamy i gotujemy na możliwie najmniejszym ogniu przez 15 minut (odmiany brązowe 20-25 minut). Zdejmujemy z ognia i odstawiamy na kolejne 5 minut, ciągle nie zdejmując pokrywki. Po upływie tego czasu ryż mieszamy drewnianą łyżką i podajemy, nie później niż 1 godzinę po przyrządzeniu.

W Tajlandii ryż podawany jest niemalże do każdego posiłku. Na południu i południowym-wschodzie spożywa się głównie ryż kleisty (sticky rice). Na północy i w centrum kraju częściej spotkamy się z ryżem jaśminowym. Ryż z reguły gotowany jest metodą absorpcji, choć coraz częściej stosuje się po prostu urządzenia do gotowania ryżu. Ryż tajski można gotować także na parze w małych miseczkach.

Przepis na zielone curry oczywiście dołączam do akcji grumków Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Gotuj z sercem. Kilka słów o książce niezwykłej.

Chciałam Was dziś, z okazji Dnia Kobiet i nie, zachęcić do zakupu książki. Książki kucharskiej oczywiście, ale nieco innej, wyjątkowej. Chodzi o Gotuj z sercem wydane przez PAH, który na pewno wszyscy z Was kojarzą z Pajacykiem i Janiną Ochojską. Promocja książki gdzieś mi umknęła, natknęłam się na nią przypadkiem w Empiku. Kupiłam. Przeczytałam. Poznałam kilka przepisów. Zrobiłam coś dobrego, ponieważ dochód ze sprzedaży przeznaczany jest na dożywianie dzieci. Jeśli więc macie wolne 45 złotych, będziecie niedługo w Empiku lub na stacji BP, kupcie. Zróbcie sobie prezent. Zróbcie prezent innym. A kulinarnie także nie pożałujecie.

Korzystając z przepisów zamieszczonych w tej książce,
gotując dla swoich kochanych bliskich, pomyśl proszę o tych,
dla których nikt nie gotuje.
Pomóż nam uratować od głodu chociaż tysiąc dzieci.
A za jakiś czas, kiedy statystystyki będą informowały nas o tym,
że dziś już nikt nie umrze z głodu, będziesz mógł powiedzieć
- ja również mam w tym swój udział
Janina Ochojska
Polska Akcja Humanitarna

Więcej o książce, akcji, restauracjach i kucharzach, którzy podzielili się swoimi przepisami znajdziecie na tej stronie internetowej.

Na zachętę wybrałam dla Was przepis na krem z kopru włoskiego z restauracji Vanilla Sky, która mieści się w Niebieski Art Hotel w Krakowie.

KREM Z KOPRU WŁOSKIEGO Z CHIPSAMI Z SZYNKI PARMEŃSKIEJ
4 porcje

300g kopru włoskiego (1 duża bulwa)
1 średni seler
1 szalotka
100g białej fasoli
80g fasoli czerwonej
8 plasterków szynki parmeńskiej*
200ml śmietany
1 łyżka ziaren kolendry
40ml białego wina
świeże listki kolendry

Posiekaną szalotkę podsmaż na maśle. Dodaj drobno pokrojony seler, a po kilku minutach pokrojony koper włoski i białą fasolkę. Podlej białym winem. Zredukuj alkohol i zalej wodą (ilość w zależności od upodobań, ja nie przepadam za zbyt gęstymi zupami dodałam więc wody nieco ponad poziom warzyw w garnku). Wsyp utarte w moździerzu ziarna kolendry, dopraw solą i pieprzem. Gotuj wszystko na wolnym ogniu około 15 minut, aż warzywa zmiękną.

W międzyczasie na blasze wyłożonej pergaminem rozłóż plasterki szynki parmeńskiej. Włóż blachę do nagrzanego do 160 stopni piekarnika i wysusz szynkę, aż zrobią się z niej "chipsy".

Gdy warzywa w zupie będą miękkie, dolej śmietanę i wszystko zblenduj na gładką masę. Otrzymaną zupę przetrzyj przez sito, aby nie było żadnych grudek. Wszystko jeszcze raz zagotuj (na małym ogniu).

Zupę rozlej do talerzy, na środek dodaj po dwie łyżki czerwonej fasoli, którą przykryj połamanymi chipsami z szynki. Wszystko udekoruj świeżymi listkami kolendry.

*Szynkę parmeńską można zastąpić inną, najlepiej długo dojrzewającą wędliną. Może to być zwykły polski boczek, jak również hiszpańskie Serrano. Do tej zupy świetnie będą pasowały również chipsy z selera lub buraczków.

Smacznego!

Ps. Do tej zupy świetnie pasuje zaproponowany przez
Ninę w ostatniej Weekendowej Piekarni chleb żytni z miodem.

Chińskie ciasteczka herbaciane

Różnorodne ciasteczka i inne małe słodkości łatwo znaleźć w całych Chinach. Dziś zaprezentuje Wam przepis z prowincji Yunnan. W wersji europejskiej stosujemy masło, choć w Chinach częściej głównym składnikiem jest smalec. Przepis pochodzi z książki Beyond the Great Wall J. Alforda i N. Duguid. Według tych podróżników każdy rodzaj zielonej herbaty się tu nada, należy ją jednak dokładnie zmielić lub utrzeć w moździerzu na proszek.

CHIŃSKIE CIASTECZKA HERBACIANE
60-80 sztuk

225g miękkiego masła, pokrojonego na kawałki
110g cukru + 2 łyżki do posypania (opcjonalnie)
1/4 łyżeczki soli
250g mąki pszennej
90g mąki ryżowej
2 łyżki dowolnej zielonej herbaty, zmielonej na proszek w młynku lub utartej w moździerzu -
użyłam herbaty matcha (1 łyżka)
4 łyżki maku

Piekarnik rozgrzej do 150 stopni. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.

Masło utrzyj z cukrem i solą na puszystą masę. Ciągle miksując (na niskiej prędkości) stopniowo dodawaj oba rodzaje mąki, herbatę i mak. Ciasto powinno przypominać grubą kruszonkę. Na końcu zagnieć ciasto ręcznie, uformuj w kulę i przełóż na lekko omączony blat (jeśli ciasto jest bardzo miękkie i kleiste włóż je na chwilę do lodówki). Ciasto rozwałkuj w gruby kwadrat i pokrój na małe prostokąty (1cm x 3cm) lub w kwadraty (2,5cm x 2,5 cm). Ciasteczka przenieś na blachę do pieczenia po czym ponakłuwaj je na wylot widelcem. Piecz przez 30-35 minut. Gotowe posyp cukrem (ja ten etap pominęłam) i ostudź na kratce.

Ciasteczka, jak większość azjatyckich słodkości, są dość słodkie. Pominęłam więc dodatkową posypkę. Jeśli chcecie by aromat herbaty był w nich bardziej wyczuwalny dodajcie mniej cukru do ciasta.

Poza tym to jedne z lepszych kruchych ciastek, jakie jadłam. Dołączam je do akcji Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Tajskie pasty curry

Po ostatnich telefonach i wizycie w krakowskich Kuchniach Świata jestem o wiele bogatsza w posiadanie egzotycznych składników. Udało mi się kupić tajską bazylię (!), która czasem pojawia się, a czasem nie w wymienionym przeze mnie sklepie. Tylko w poniedziałki i środy (dobrze jest najpierw zadzwonić). Mam też ganangal i inne dziwności :). Tak więc dopóki mi się to wszystko nie popsuje jem i gotuję po tajsku.

Na początek trzy pasty curry używane w kuchni tajskiej do przyrządzania potraw, a więc i przeze mnie w najbliższych dniach. Wszystkie przepisy pochodzą z książki The Best of Vietnamese & Thai Cooking autorstwa Mai Pham. Pasty te oczywiście możemy kupić gotowe. Własnoręcznie zrobione są jednak bardziej aromatyczne. A jeśli posiadamy blender także szybkie i proste w przygotowaniu.

ZIELONA PASTA CURRY
1 szklanka

1 łyżeczka ziaren kuminu
1 łyżka nasion kolendry
3 białe ziarna białego pieprzu lub 1 łyżeczka zmielonego białego pieprzu
7 zielonych papryczek chilli (dowolnego rodzaju), posiekanych
4 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
4 szalotki, pokrojone w plasterki
1/4 szklanki posiekanej trawy cytrynowej
1 łyżka galangalu, pokrojonego w plasterki
- ewentualnie świeży imbir
1/4 szklanki posiekanej kolendry (liście, łodygi i korzenie)
1 łyżeczka skórki z limonki
1 łyżeczka pasty krewetkowej (opcjonalnie)
2 łyżeczki soli
1 łyżka oleju

Rozgrzej patelnie lub rondelek o grubym dnie. Na suchej powierzchni (na małym ogniu) upraż kumin i nasiona kolendry (2-4 minut). Przełóż do miseczki, a następnie na tej samej patelni podpraż biały pieprz. Ziarna pieprzu zmieszaj z pozostałymi nasionami. Na patelni podpiecz lekko papryczki chilli, czosnek i szalotki, nie doprowadzając jednak do ich zczernienia. Odstaw.

Za pomocą moździerza lub blendera utrzyj nasiona, a następnie pozostałe składniki na gładką masę. Przełóż do słoiczków i wstaw do lodówki. Pasta nadaje się do użycia przez 2 tygodnie. Można ją także zamrozić.



ŻÓŁTA PASTA CURRY
1 szklanka

1 łyżeczka ziaren kuminu
1 łyżka nasion kolendry
3 białe ziarna białego pieprzu lub 1 łyżeczka zmielonego białego pieprzu
1/4 szklanki suszonych czerwonych papryczek chilli, przekrojonych na pół i wypestkowanych
4 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
4 szalotki, pokrojone w plasterki
1 łyżka kurkumy
1/4 szklanki posiekanej trawy cytrynowej
1 łyżka galangalu, pokrojonego w plasterki
- ewentualnie świeży imbir
1 łyżeczka skórki z limonki
1 łyżeczka pasty krewetkowej (opcjonalnie)
1 łyżeczki soli
1 łyżka oleju

Rozgrzej patelnie lub rondelek o grubym dnie. Na suchej powierzchni (na małym ogniu) upraż kumin i nasiona kolendry (2-4 minut). Przełóż do miseczki, a następnie na tej samej patelni podpraż biały pieprz. Ziarna pieprzu zmieszaj z pozostałymi nasionami. Na patelni podpraż lekko suszone papryczki chilli, a następnie czosnek i szalotki, nie doprowadzając jednak do ich zczernienia. Odstaw.

Za pomocą moździerza lub blendera utrzyj nasiona, a następnie suszone papryczki chilli oraz pozostałe składniki na gładką masę. Przełóż do słoiczków i wstaw do lodówki. Pasta nadaje się do użycia przez 3 miesiące. Można ją także zamrozić.



CZERWONA PASTA CURRY
1 szklanka

1 łyżeczka ziaren kuminu
1 łyżka nasion kolendry
3 białe ziarna białego pieprzu lub 1 łyżeczka zmielonego białego pieprzu
1/2 szklanki suszonych czerwonych papryczek chilli, przekrojonych na pół i wypestkowanych - użyłam świeżych
4 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
4 szalotki, pokrojone w plasterki
2 łyżki słodkiej papryki w proszku
3 łyżki posiekanej trawy cytrynowej
1 łyżka galangalu, pokrojonego w plasterki - ewentualnie świeży imbir
1 łyżeczka skórki z limonki
1 łyżeczka pasty krewetkowej (opcjonalnie)
1 łyżeczki soli
1 łyżka oleju

Rozgrzej patelnie lub rondelek o grubym dnie. Na suchej powierzchni (na małym ogniu) upraż kumin i nasiona kolendry (2-4 minut). Przełóż do miseczki, a następnie na tej samej patelni podpraż biały pieprz. Ziarna pieprzu zmieszaj z pozostałymi nasionami. Na patelni podpiecz lekko suszone papryczki chilli, a następnie czosnek i szalotki, nie doprowadzając jednak do ich zczernienia. Odstaw.

Za pomocą moździerza lub blendera utrzyj nasiona, a następnie pozostałe składniki na gładką masę. Przełóż do słoiczków i wstaw do lodówki. Pasta nadaje się do użycia przez 3 miesiące (jeśli używasz suszonych papryczek chilli) lub przez 2 tygodnie (gdy papryczki są świeże). Można ją także zamrozić.

Zielone curry z kurczakiem już robiłam :). W najbliższym czasie myślę, że przerobię je wszystkie. Zapraszam więc i zachęcam do korzystania z przepisów. Zachęcam też do odwiedzania i obdzwaniania sklepów w Waszej okolicy. Póki co optymistycznie myślę, że jeśli się chcę, to można w nich znaleźć naprawdę wiele.

Pasty dołączam do akcji
Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Pączki amerykańskie

Właściwie to ja nie lubię pączków. Okolice tłustoczwartkowe to jedyne dni w roku, kiedy pączki jem, a i tak w niezbyt wielkich ilościach. Wolę faworki. Które swoją drogą jem jeszcze rzadziej ;).

Robienia pączków tradycyjnych nie podejmuję się. Zbyt wiele jest na nie przepisów i gdybym chciała znaleźć ten idealny dla mnie i A., musiałabym pączki polubić. Przynajmniej w celach testowych. To jeszcze przede mną. W Tłusty Czwartek smażę więc pączki z innych stron świata. Rok temu były to
Mandazi, a dziś są to amerykańskie Doughnuts, czy też donaty :). Ale nie byle jakie: ze źródła wyjątkowego, czyli z przepisu Thomasa Kellera (The French Laundry Cookbook).

PĄCZKI AMERYKAŃSKIE
Doughnuts
8-10 sztuk

zaczyn
75ml wody
7g świeżych drożdży
70g mąki pszennej
ciasto właściwe
7g świeżych drożdży
2 łyżki mleka (o temperaturze pokojowej)
200g mąki pszennej
3 łyżki cukru
1/2 łyżeczki soli
3 duże żółtka
30g roztopionego masła (ostudzonego)
dodatkowo: tłuszcz do głębokiego smażenia, 1/2 szklanki drobnego cukru wymieszanego z 1 i 1/4 łyżeczki cynamonu
(lub gotowy cukier cynamonowy)

zaczyn
Drożdże umieść w małej misce, po czym rozpuść w wodzie, dodaj mąkę, całość dokładnie wymieszaj. Miskę przykryj folią spożywczą i odstaw na 1-2 godziny w temperaturze pokojowej (lub na całą noc do lodówki).

ciasto właściwe
Drożdże rozpuść w mleku. Mąkę zmieszaj z cukrem i solą. Do mąki dodaj rozpuszczone drożdże, wymieszaj. Wrzuć żółtka, a następnie masło. Na końcu dodaj zaczyn. Zagnieć gładkie, lekko kleiste ciasto (4-5 minut). Wyrobione ciasto przełóż na natłuszczonej miski, szczelnie przykryj i wstaw do lodówki na całą noc (moje ciasto było w lodówce 16 godzin).

Wyrośnięte ciasto umieść na obsypanym mąką blacie i rozwałkuj na grubość 7-8 mm. Wytnij okrągłe pączki z dziurką w środku. Umieść pączki oraz ciasto wycięte ze środków na obsypanym mąką papierze do pieczenia. Przykryj natłuszczoną folią spożywczą i odstaw do wyrośnięcia na 15-30 minut (lub ponownie wstaw do wyrastania w lodówce na kilka godzin). Ciasto powinno powiększyć swoją wysokość o 50%.

Tłuszcz do smażenia rozgrzej w rondlu o grubym dnie lub w frytkownicy (160 stopni). Pączki oraz ich środki smaż z obu stron na złotobrązowo (1 minuta z każdej strony), po czym wyciągnij z tłuszczu i odsącz na papierze kuchennym.

Gotowe pączki obtocz dokładnie w cukrze cynamonowym.

Smacznego, ale też niezbyt wielu dodatkowych kilogramów życzę Wam dziś!

Szybki łosoś cytrynowy

Dziś kolejne bardzo szybkie danie, które już wielokrotnie pojawiło się na naszym stole. Przygotowanie kaszki, ryby oraz smażenie trwa tu zaledwie kilkanaście minut. Przepis Nigelli z książki Kitchen polecam wszystkim zabieganym. Ostatnio to nasz numer jeden na liście ulubionych ekspresowych obiadów.

CYTRYNOWY ŁOSOŚ Z KUSKUSEM
4 porcje

kuskus
200g kaszki kuskus
1 i 1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki słodkiej papryki
1 łyżka startego imbiru
250ml wrzącej wody
300g pomidorków koktajlowych
1/2 małej czerwonej cebuli, posiekanej
1/2 łyżki oliwy z oliwek
1 ząbek czosnku, drobno posiekany
sok z 1 cytryny
4 łyżki posiekanej kolendry
łosoś
4 filety z łososia
skórka otarta z 1 cytryny
1/4 łyżeczki słodkiej papryki
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
1 łyżka oliwy z oliwek
sól, pieprz

kuskus
Kuskus wymieszaj z solą, papryką i imbirem. Zalej wrzącą wodą, dokładnie wymieszaj, przykryj i odstaw. Pomidorki przekrój na pół, wymieszaj z oliwą z oliwek, czosnkiem, sokiem z cytryny i cebulą.

łosoś
Zmieszaj razem: skórkę z cytryny, czosnek, oliwę z oliwek oraz paprykę. Dopraw solą i pieprzem. Filety z łososia dokładnie natrzyj powstałą marynatą.

Na patelni grillowej lub patelni o grubym dnie rozgrzej odrobinę oliwy z oliwek. Łososia smaż przez 2-3 minuty z każdej strony lub do momentu, w którym ryba będzie gotowa. W międzyczasie wymieszaj kuskus z pomidorkami oraz kolendrą. Podawaj razem z gorącym łososiem.

Smacznego!
Blog Widget by LinkWithin