Sałatka z pęczaku i kurczaka

Dziś u mnie bardzo zimowa sałatka. Treściwa i sycąca. O mocnym aromacie kminku. Ten przepis mam już od kilkunastu lat. Wyrwałam go jeszcze w liceum z Elle i tak mi pozostał w segregatorze. Podobał mi się ówczesny sposób zamieszczania przepisów w tym miesięczniku, w formie małych karteczek do wyrywania. Szkoda, że z tego zrezygnowali. Teraz czas przenieść archiwum do Internetu. Co też i czynię :).

SAŁATKA Z PĘCZAKU I KURCZAKA
6 porcji

300g pęczaku
100g ciecierzycy
2 filety z piersi kurczaka
2 młode cebule
- u mnie cebula czosnkowa
2 małe cukinie
1 zielona papryka
- pominęłam
2 cytryny - 1 sztuka wystarczy
5 łyżek oliwy z oliwek
1 łyżka kminku
1/2 pęczka natki pietruszki
10 liści świeżej mięty
sól, pieprz

Dzień wcześniej namocz ciecierzycę w zimnej wodzie. Następnie ugotuj ją na małym ogniu w dużej ilości osolonej wody (20-25minut), odcedź. Można także użyć 150g ciecierzycy z puszki.

Pęczak opłukaj i gotuj przez 20-30 minut w osolonej wodzie, odcedź.

Cukinie umyj i pokrój w półplasterki. Gotuj przez 2-5 minut w osolonej wodzie. Odcedź.

Filety z kurczaka oczyść, lekko rozbij i usmaż na patelni z 2 łyżkami oliwy z oliwek. Podczas smażenia posyp kminkiem, posól i popieprz. Wyjmij i pokrój w plasterki.
/do tej sałatki można też użyć resztek z pieczonego kurczaka lub indyka/

Cebulę obierz i pokrój w piórka. Paprykę umyj, wyjmij pestki i białe błony, grubo posiekaj.

Do salaterki włóż pęczak, ciecierzycę, cebulę, cukinię oraz kurczaka z olejem ze smażenia. Dodaj paprykę, oliwę z oliwek, sok i startą skórkę z cytryny oraz posiekane zioła. Dokładnie wymieszaj. Przypraw. Podawaj od razu lub po schłodzeniu.

Według informacji z karteczki jedna porcja takiej sałatki ma 171 kcal. ;)

Smacznego!

Krewetki w bulionie limonkowym

Kuchnia tajska niezwykle mnie fascynuje, chociaż nie znam jej za dobrze. Niestety bardzo trudno na południu Polski o składniki typowe dla tej kuchni, zwłaszcza te świeże, jak np. tajska bazylia. Jeśli ktoś z Was będzie uprzejmy podesłać mi nasiona, to na pewno sobie na wiosnę zafunduje małą prywatną uprawę tego zioła. Mam nadzieję, że oferta polskich sklepów się kiedyś zmieni i otworzy mi drogę do wielu nowych smaków.

Muszę poza tym przyznać, że ostatnio dość często jem lunch w tajskiej restauracji, która znajduje się w budynku, w którym pracujemy. W skali od 1 do 5 oceniam ją raczej przeciętnie, na 3, ale wielkim plusem jest to, że gotują tam prawdziwi Tajowie oraz składniki nie są całkowicie spolszczone. Złości mnie jednak trochę to, że gdybym i ja miała odpowiednie produkty to sama mogłabym tak samo po tajsku gotować, a w restauracji powinno być przecież lepiej niż w domu. Póki co jednak Tom Yum Gung to pierwszy przepis kuchni tajskiej jaki dodaje do akcji
Z widelcem po Azji. Na pewno nie ostatni. Przepis pochodzi z książki Hot Sour Salty Sweet duetu Alfford & Duguid.

KREWETKI W BULIONIE LIMONKOWYM
Tom Yum Gung
4 porcje

3 szklanki lekkiego bulionu
2 łodygi trawy cytrynowej, obranej, zmiażdżonej i pociętej w 4cm kawałki
3 świeże lub mrożone listki limonki - użyłam suszonych
3 małe papryczki chilli, wypestkowane i przekrojone na pół wzdłuż
115g boczniaków (ang. oyster mushroom), pokrojonych w plasterki - użyłam miksu suszonych grzybów azjatyckich
225g krewetek (małych lub średnich), obranych i oczyszczonych
3 łyżki soku z limonki
2 łyżki tajskiego sosu rybnego
sól do smaku

Bulion podgrzej, dodaj trawę cytrynową, doprowadź do wrzenia. Dodaj liście limonki i chilli, gotuj przez 5 minut. Wrzuć grzyby, doprowadź do wrzenia (w razie potrzeby podgotuj do miękkości), dodaj krewetki i gotuj jeszcze przez 1 minutę, aż się zaróżowią.

Zupę zdejmij z ognia, wmieszaj sok z limonki oraz sos rybny. Ewentualnie dopraw solą.

Podawaj w małych miseczkach wraz z ryżem jaśminowym.

Smacznego!

Schiacciata z cukinią

Ostatnio miałam strasznego pecha do cukinii. Po 1-2 dniach od zakupu miękły i brejowato rozpływały się od środka. Przypuszczam, że były źle przechowywane w sklepie lub podczas transportu. Niestety zakupy robię tylko raz w tygodniu i wszystkiego nie jestem w stanie zjeść na drugi dzień. Bardzo mi szkoda, gdy część rzeczy tak szybko się psuje. Z dzisiejszą cukinią jednak udało się. Zrobiłam więc schiacciatę (czyli taką mniej wyrośniętą, za to bardziej chrupiącą focaccię, jeśli wierzyć temu, co wyczytałam w Internecie). To fajny dodatek do potraw lub przegryzacz przedobiadowy... czy też drugie śniadanie do pracy. Z reszty cukinii sałatka z pęczakiem na jutro, chłodzi się już w lodówce.

SCHIACCIATA Z CUKINIĄ
1 sztuka

ciasto
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka suszonych drożdży
350g mąki pszennej
- u mnie typ 550
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka soli
240ml wody
oliwa czosnkowa
90ml oliwy z oliwek
pół główki czosnku
skórka otarta z połowy cytryny
wierzch
1 średnia cukinia
1/4 małej cebuli

ciasto
Drożdże i cukier rozpuść w 60ml wody. Dodaj mąkę, oliwę z oliwek, sól oraz pozostałą wodę (180ml). Wymieszaj, przełóż na blat, zagnieć elastyczne i gładkie ciasto (8-10 minut). Uformuj kulę i umieść ją w natłuszczonej misce, szczelnie przykryj. Odstaw na 1 godzinę, ciasto powinno urosnąć ponad dwukrotnie.

oliwa czosnkowa
Czosnek drobno posiekaj, zalej oliwą, umieść w rondelku. Smaż na wolnym ogniu przez 4-5 minut. Ściągnij z kuchenki, dodaj skórkę cytrynową, dopraw solą i pieprzem. Odstaw do ostygnięcia.

Wyrośnięte ciasto przełóż na oprószony mąką blat i rozwałkuj w prostokąt na długość blachy. Przenieś na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, luźno przykryj i pozostaw do wyrośnięcia na 20 minut.

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni.

Cukinię pokrój w cienkie plasterki (można to zrobić tarką - jak ogórki na mizerię). Cebulę pokrój w piórka.

Gdy schiacciata lekko wyrośnie posmaruj ja oliwą czosnkową, a następnie zrób palcami wgłębienia przez środek ciasta. Rozłóż plasterki cukinii, posyp cebulą (ja dodatkowo użyłam jeszcze kilku gałązek tymianku), ponownie skrop oliwą czosnkową. Dopraw do smaku i piecz przez 15-25 minut, aż ciasto uzyska złotobrązowy kolor.

Podawaj na ciepło lub w temperaturze pokojowej z pozostałą oliwą czosnkową do zamaczania.

Przepis na ten płaski chlebek pochodzi z czasopisma Australian Gourmet Traveller (Listopad 2010). Oryginał podaje zielony, nie do końca dojrzały czosnek. Niestety u nas trudno o takie cuda, a i pora roku nie ta by wyhodować sobie samodzielnie. Jest więc czosnek zwykły, zapewne chiński... Wypiek polecam jako alternatywę dla pizzy!

Smacznego!

Kazachski chleb rodzinny

Kontynuując kulinarną podróż po Azji z Grumkami wybrałam się w nieco bardziej egzotyczne rejony, czyli do Kazachstanu. Dziś bardzo prosty chleb, który (chociaż to chleb na drożdżach) dość długo zachowuje świeżość. Dla A. to taki chleb foremkowy (podejrzewam, że chodziło mu po głowie porównanie tego domowego wypieku z ofertą pobliskich piekarni). Smakował mu bardziej niż mi. Dla mnie to taki prosty, zwykły chleb dla zabieganych, ponieważ pracy tutaj niewiele. Ciasto dość długo wyrasta, ale nie trzeba go składać w trakcie. Końcowe wyrastanie odbywa się w garnku, w którym chleb jest następnie pieczony (nie posiadam garnka rzymskiego, ale myślę że i taki się tutaj nada). Możemy tutaj pokusić się o dość dużą hydrację. Miąższ jest bardzo miękki i zwarty dzięki dodatkowi jogurtu. Ten chleb nadaje się także na tosty.

KAZACHSKI CHLEB RODZINNY
Kazakh Family Loaf
1 bochenek

1 i 1/2 szklanki (350ml) wody
1 łyżeczka suszonych drożdży
4-5 szklanek (560-700g) mąki pszennej chlebowej
- u mnie 650g
1/2 szklanki (115ml) jogurtu naturalnego - użyłam 125g jogurtu greckiego
2 łyżeczki soli

Wodę umieść w misce, dodaj drożdże i 1 szklankę mąki, wymieszaj. Dodaj jogurt, zamieszaj, wsyp kolejna szklankę mąki. Dodaj sól i trzecią szklankę mąki. Czwartą szklankę mąki wysyp na blat, przełóż na nią ciasto, zagnieć. Wyrabiaj przez około 5 minut, podsypując pozostałą mąką w razie potrzeby. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne.

Wyrobione ciasto przełóż do natłuszczonej miski, szczelnie przykryj i odstaw do wyrastania na 3 godziny - ciasto powinno urosnąć ponad dwukrotnie.

Garnek (żeliwny, metalowy lub po prostu tortownicę) o średnicy 20-23 cm nagrzej za pomocą gorącej wody, a następnie wytrzyj do sucha (ja swój umieściłam na kilkanaście minut w piekarniku nagrzanym do 30 stopni) i lekko natłuść.

Wyrośnięte ciasto przełóż na blat i lekko rozpłaszcz. Uformuj okrągły bochenek, po czym włóż go do garnka złączeniem w dół. Szczelnie przykryj (pokrywką lub folią aluminiową) i odłóż w ciepłe miejsce na 1 godzinę.

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Do nagrzanego pieca przełóż garnek. Piecz z pokrywką przez 40 minut, a następnie 20 minut bez przykrycia. Gotowy chleb wyjmij z garnka i przełóż na kratkę do ostudzenia.

Powyżej zdjęcie z książki oraz mój bochenek. Przepis pochodzi z Beyond the Great Wall. Recipes and travels in the other China. autorstwa J. Alforta i N. Duguid.

Muszę Wam się przyznać, że w pierwszym odruchu napisałam kazachski przez samo 'h'. Być może z rozpędu i spoglądania na angielską wersję. Z drugiej strony jednak, gdy zaczęłam zgłębiać temat poprawnej pisowni tego słowa (oczywiście poprzez google:) to zauważyłam, że bardzo dużo publikacji takie błędne tłumaczenie podaje. Słownik języka polskiego PWN dopuszcza jeszcze pisownię 'kazaski', pozostanę jednak przy pisowni z 'ch'.

Pisząc tutaj bardzo często jestem zmuszona stawić czoła swojej własnej niewiedzy dotyczącej języka polskiego i bardzo mnie to frustruje. Chętnie wybrałabym się na warsztaty językowe dla blogerów, jeśli ktoś zorganizuje ;). Mam nadzieję, że mi wybaczycie te błędy, których nie zauważam.

Smacznego!

Kurczak Teriyaki

Nowy rok to kolejne kulinarne przygody z Grumkami. Tak jak i pewnie wielu z Was zastanawiałam się czy w roku 2011 będziemy poznawać kuchnie Azji, czy może Afryki. Padło na Azję, z czego bardzo się cieszę, ponieważ są to smaki bardzo mi bliskie (kuchnia indyjska to moja kuchnia ulubiona, jak zapewne już wiecie), a częściowo nawet poznane u źródła. Obiecałam sobie od razu, że przy okazji tej edycji odwiedzę kulinarnie wszystkie 44 kraje. Nauczę się czegoś nowego. Na pewno wiele mnie zaskoczy. Mam nadzieję, że będziecie mi w tej podróży towarzyszyć.

Zaczynam mało egzotycznie, po japońsku. I choć nie lubię mięsa w wersji na słodko, kurczak teriyaki to swego rodzaju światowa klasyka i koniecznie trzeba go choć raz w życiu spróbować. Być może kiedyś nawet w Japonii. Do Tokio lata już nowy Airbus, chętnie bym i ja poleciała ;). Szkoda tylko, że to taki drogi kraj...

Dzisiejsza potrawa u mnie w wersji Nigelli z jej ostatniej książki Kitchen.

KURCZAK TERIYAKI
4 porcje

750g mięsa z kurczaka (bez skóry i kości)
1 łyżeczka oleju z orzeszków ziemnych
300-450g ugotowanego japońskiego ryżu ('ryż do sushi')
sos
2 łyżki (30ml) sake
4 łyżki (60ml) mirin (słodkiego wina ryżowego, dostępne np. w Kuchniach Świata)
4 łyżki (60ml) sosu sojowego
2 łyżki (30ml) lekkie cukru trzcinowego
2 łyżeczki startego imbiru
kilka kropel oleju sezamowego

Przygotuj sos: zmieszaj razem sake, mirin, sos sojowy, cukier, imbir i olej sezamowy do smaku. Mięso kurczaka pokrój na małe kawałki, umieść w sosie, odstaw na 15 minut.

W rondelku o grubym dnie rozgrzej olej. Kurczaka wyciągnij z sosu za pomocą łyżki cedzakowej i krótko podsmaż. Dodaj sos, doprowadź do wrzenia, zmniejsz ogień i gotuj pod przykryciem przez 5 minut lub do momentu, w którym mięso będzie gotowe. Za pomocą łyżki cedzakowej ponownie wyciągnij kurczaka z sosu. Zwiększ ogień i gotuj sos ciągle mieszając, aż uzyskasz gęsty, ciemny syrop. Ponownie włóż kurczaka do rondelka, dokładnie wymieszaj, tak by mięso dobrze pokryło się kleistym płynem. Podawaj od razu.

Przy okazji podzielę się z Wami informacjami z mojej ukochanej ryżowej książki, Seductions of Rice, na temat gotowania ryżu po japońsku. Przede wszystkim powinniście wiedzieć, że japoński ryż należy do odmian o średniej długości ziarna, co oznacza, że jest około 2 i 1/2 razy dłuższy od swojej szerokości. Osobom przyzwyczajonym do ryżu długoziarnistego wydaje się on zaokrąglony, krótki i szeroki. Ryż japoński wchłania mniej wody niż pozostałe odmiany. Gotuje się go metodą absorpcji bez dodatku soli czy tłuszczy. Na 1 szklankę ryżu potrzebujemy zaledwie 1 i 1/6 szklanki wody. Prawidłowo ugotowany jest lekko kleisty, ale zwarty. Ryż należy najpierw kilkakrotnie opłukać, a następnie namoczyć przez 20-30 minut (w wodzie z płukania lub w wodzie, w której będzie następnie gotowany). Po doprowadzeniu do wrzenia rondelek z ryżem przykrywamy pokrywką, zmniejszamy ogień na średni i tak gotujemy przez 5 minut. Następnie zmniejszamy ogień najniżej jak to tylko możliwe i gotujemy przez kolejne 10 minut. Na końcu ściągamy z kuchenki i zostawiając pokrywkę (nie wypuszczamy z rondelka pary!) odstawiamy na 10 minut. Gotowy ryż mieszamy drewnianą łyżką i podajemy.

Smacznego!

Chałka z prawdziwą wanilią

Dziś chciałam Wam pokazać moją ulubioną chałkę. Przepis pochodzi z książki 90 lat Kitchen Aid, ale oczywiście ten mikser nie jest niezbędny, aby taką chałkę upiec. Ja piekę od razu dwie sztuki, tak jak podaje przepis. Ta bułka szybko znika. Jest bardzo puszysta i delikatna. Mało słodka. Waniliowa, ale nie do przesady. Jak dla mnie idealna.

CHAŁKA Z PRAWDZIWĄ WANILIĄ
2 bochenki

1 laska wanilii
225ml mleka
15g świeżych drożdży
700g mąki pszennej (minimum typ 550)
1 łyżeczka soli
75g roztopionego masła
3 łyżki miodu
3 jajka
dodatkowo: 1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką wody; mak, sezam lub kruszonka do posypania

Laskę wanilii rozetnij na pół, zeskrob ziarenka. Włóż je do rondelka z mlekiem (razem z pustą laską), całość zagotuj. Wyjmij łupinki i odstaw do ostygnięcia. Gdy mleko będzie letnie dodaj pokruszone drożdże i wymieszaj do rozpuszczenia.

Jeśli używasz Kitchen Aida. Wymieszaj w dzierży 625g mąki i sól. Załóż hak i mieszając z prędkością 2 dodawaj rozpuszczone drożdże. Zagniataj przez 1 minutę. Dodaj roztopione masło, miód i jajka. Zagniataj całość przez kolejną minutę. Na końcu dodawaj stopniowo pozostałe 75g mąki. Kontynuuj zagniatanie do chwili, gdy ciasto przestanie się kleić do ścian dzierży. Nadal zagniataj przy prędkości 2 przez 2 minuty do uzyskania gładkiego ciasta.

Jeśli wyrabiasz ciasto ręcznie. Połącz w misce wszystkie składniki, przełóż na blat. Wyrabiaj przez kilka minut do uzyskania gładkiego, plastycznego ciasta.

Ciasto przełóż do natłuszczonej miski, przykryj wilgotną ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na 1 godzinę lub do momentu, w którym podwoi swoją objętość.

Wyrośnięte ciasto przełóż na blat, ponownie zagnieć, a następnie podziel na 6 porcji. Każdej porcji nadaj kształt wałeczka o długości 35 cm. Z trzech wałeczków upleć warkocz, końce zawiń pod spód i ułóż na blasze do pieczenia wyłożonej papierem pergaminowym. To samo zrób z pozostałymi porcjami ciasta. Przykryj wilgotną ściereczką i odstaw do wyrośnięcia na 30-60 minut (do chwili, gdy ciasto podwoi swoją objętość).

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Wyrośnięte chałki posmaruj żółtkiem zmieszanym z wodą i posyp makiem, sezamem lub kruszonką. Piecz przez 30-35 minut. Ostudź na kratce.

Te chałki upiekłam wczoraj. Jedną posypałam makiem, a drugą kruszonką (25g mąki, 13g masła, 13g cukru, szczypta soli). Nie umiem się zdecydować, którą wersję bardziej lubię :). To pieczywo idealne jeszcze lekko ciepłe, na takie mroźne, zimowe poranki, jakie ciągle jeszcze mamy. Na drugi dzień ciągle zjadliwe, choć oczywiście już nie takie świeże.

Smacznego!

Jeśli zostało Wam trochę szampana...

Za nami Święta i Nowy Rok. Dużo pracy, dużo ludzi. Rosnące dziecko wymagające coraz więcej uwagi :). Trochę piekłam, mało gotowałam. Ilość świątecznych zdjęć: zero. Niestety... Ciężko mi się przemóc fotografować przy gościach, a w tym roku było nas w okresie świąteczno-noworocznym sporo: 7-mioro dorosłych i 4-ro małych dzieci. W skrócie: głośno. A potem: brudno ;).

Sylwestra spędziliśmy już tylko w trójkę. W domu. A. ma anginę, nic się z nim nie da robić. Szampana więc wypiliśmy mało, symbolicznie i już o 20, na wypadek gdybyśmy usnęli i nie doczekali Nowego Roku ;). Oferta telewizji na ten wieczór nie pomagała, ale jednak dotrwaliśmy. Szampana zostało dużo. Trochę jeszcze piłam nawet dziś ;). A reszta do ciasta. Warto było zostawić!

TARTA JABŁKOWA Z SZAMPANEM I JAGODAMI
okrągła forma do tarty lub na pie

5 dużych jabłek, obranych, pozbawionych gniazd nasiennych i pokrojonych w kostkę
spora garść mrożonych jagód, jeżyn lub malin
1 szklanka wytrawnego wina musującego lub szampana
1 szklanka wody
3 łyżki cukru - u mnie 5 łyżek
150g masła, roztopionego
1 opakowanie ciasta filo (phyllo), około 12-15 arkuszy
dodatkowo: cukier puder, bita śmietana (opcjonalnie)

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni.

Pokrojone jabłka umieść w rondelku o grubym dnie, dodaj 2 łyżki cukru, szampana i wodę. Całość wymieszaj, doprowadź do wrzenia i gotuj na małym ogniu przez 10-15 minut, aż jabłka lekko zmiękną.

Formę do tarty o wysokich brzegach lub formę na pie posmaruj masłem. Na dnie umieść 3-4 płaty ciasta filo, każdy posmarowany dokładnie masłem. Zwisające poza formę brzegi zgnieć tak by powstała "miska" z ciasta.

Jabłka odcedź, ale zachowaj sok, w którym się gotowały. Ugotowane w alkoholu owoce rozłóż na przygotowanym spodzie z ciasta, po czym posyp je jagodami. Pozostały płyn doprowadź do wrzenia i gotuj do momentu, w którym powstanie dość gęsty syrop. Jeszcze gorącym syropem polej owoce, a następnie posyp je pozostałym cukrem.

Przygotuj wierzch: pozostałe arkusze ciasta filo smaruj masłem, a następnie zgniataj, jak kartki papieru. Umieszczaj je na owocach zaczynając od brzegu, a kończąc wypełnieniem środka.

Całość przełóż do nagrzanego piekarnika i piecz przez 20-30 minut, aż ciasto uzyska złoty kolor. Podawaj ciągle gorące posypane hojnie cukrem pudrem, ewentualnie z ubitą śmietaną (mi osobiście jednak bita śmietana nie pasuje smakowo do szampana w jabłkach :).

Niestety ciężko teraz o światło, zdjęcia nie do końca pokazują rzeczywistość. A jest to naprawdę efektowna tarta! Pięknie wygląda. Bardzo dobrze smakuje. To tarta wytrawna, mało słodka, winna. Inna. Dodatkowo naprawdę prosta i szybka w przygotowaniu. Wystarczy spojrzeć na listę składników, naprawdę nie ma ich wiele :). Użyłam ciasta phyllo marki 7Days, które ostatnio pojawiło się nawet i u nas na wsi - nie jest złe, a niedługo powinno być dostępne w wielu sklepach.

W fotografowaniu na parapecie jak zwykle towarzyszyła mi Helga, która pomimo nowego roku, nic a nic nie zmądrzała jeszcze ;).

Przepis na tartę pochodzi z bloga What Katie Ate, który bardzo gorąco Wam polecam. Wielbicielom jabłek w winie proponuje także risotto z jabłkami i sosem cynamonowym. Mi coraz bardziej odpowiada połączenie jabłek i wina.

Poza tym wszystkim czytelnikom, znajomym i rodzinie składam spóźnione, ale bardzo serdeczne życzenia noworoczne. Życzę głównie wielu wypitych szampanów!

Smacznego!

Blog Widget by LinkWithin