Crumble z mango i rabarbarem

Ostatnio nieco więcej czasu spędzam z A., nie mam więc zbyt wielu okazji do eksperymentów w kuchni. Jemy na mieście (cudowne wyrażenie :) lub gotujemy potrawy znane i lubiane. Dziś jednak u mnie kolejne połączenie rabarbaru z owocami i chociaż nie są to truskawki, jest to duet równie udany, nieco egzotyczny i nietypowy. I tak oto polecam Wam rabarbar z mango pod kruszonką. Od razu po wyjęciu z piekarnika sama zjadłam niemal całą foremkę :). Przepis z magazynu Food&Wine dołączam do kolekcji wielu blogowych i internetowych crumble, które widuje i Was bardzo często.

CRUMBLE Z MANGO I RABARBAREM

450g rabarbaru, pokrojonego w 1cm kawałki
1 duże mango, obrane i pokrojone w kostkę
90g + 2 łyżki cukru
95g mąki pszennej
3 łyżki mąki kukurydzianej
1/2 łyżeczki startego świeżego imbiru
szczypta świeżo zmielonego białego pieprzu
szczypta soli
70g masła, pokrojonego w kostkę

Piekarnik rozgrzej do 215-220 stopni.

W dużym naczyniu żaroodpornym umieść rabarbar oraz mango, posyp 90g cukru, wymieszaj.

Pozostałe 2 łyżki cukru zmieszaj z mąką, mąką kukurydzianą, imbirem, pieprzem i solą. Dodaj kawałki masła i zagnieć (można to zrobić malakserem). Ciasto równomiernie pokrusz nad owocami (ja ścieram na tarce o grubych oczkach). Całość piecz przez 25-30 minut, aż owoce puszczą sok a wierzch uzyska ładny, złoty kolor. Podawaj na gorąco.

Smacznego!

Pikantna zupa z marchwi i soczewicy

I chociaż zarówno zima, jak i długotrwałe deszcze już za nami, dziś u mnie coś mocno sycącego i rozgrzewającego, czyli zupa-krem. Jak chyba każdy ostatnio ulegam rozmaitym pokusom ze strony nowalijek i pęczek młodej marchewki po prostu musiałam kupić. Przepis pochodzi ze strony BBC GoodFood, jest bardzo prosty i niesamowicie szybki do przygotowania. Zupa jest bardzo gęsta i aromatyczna. Polecam!

PIKANTNA ZUPA Z MARCHWI I SOCZEWICY
4-6 porcji

2 łyżeczki kminu rzymskiego
szczypta suszonych płatków chilli
2 łyżki oliwy z oliwek
600g marchewki - u mnie młoda! :)
140g czerwonej soczewicy
1 litr bulionu warzywnego lub z kurczaka
125ml mleczka kokosowego
sól do smaku
dodatkowo: gęsty jogurt naturalny (np. grecki), natka pietruszki lub kolendra do przybrania

Marchew dokładnie umyj, obierz (jeśli jest młoda nie trzeba obierać tylko naprawdę dobrze umyć) i zetrzyj na tarce o grubych oczkach.

Rondelek o grubym dnie rozgrzej, wsyp ziarna kminu rzymskiego i chilli, praż przez około 1 minutę, aż zaczną podskakiwać i wydzielać intensywny aromat. Połowę przypraw wyciągnij za pomocą łyżki i odłóż do przybrania. Do rondelka dodaj oliwę, marchew, soczewicę, mleczko kokosowe i bulion. Doprowadź do wrzenia i gotuj na małym ogniu (pod przykryciem) przez 15 minut. Gdy soczewica napęcznieje i zmięknie zmiksuj całość na gładki krem. Dopraw solą do smaku.

Każdą porcję podawaj z jogurtem, uprażonymi przyprawami, odrobiną natki pietruszki lub kolendry. Doskonale smakuje z chlebem.

Smacznego!

Mus rabarbarowo-truskawkowy

Poniższy mus można zrobić z samego rabarbaru (zwiększając po prostu jego ilość do 1 kg) i pozostawiając resztę składników bez zmian. Tak bardzo jednak polubiłam ostatnio połączenie rabarbaru i truskawek, że te owoce niemal codziennie rozmrażają mi się w lodówce (czekam z utęsknieniem na świeże). Mus jest delikatny, lekko kwaskowaty, idealny z bitą śmietaną (najlepiej w ogromnych ilościach, ja ciągle jej dodawałam i dodawałam w miarę jedzenia). Zainspirowany przepisem na Rhubarb Fool z Cook's Illustrated, May 2001.

MUS RABARBAROWO-TRUSKAWKOWY
4 porcje

450g rabarbaru, pokrojonego na 15cm kawałki
1 litr truskawek
- mrożone należy rozmrozić i odsączyć z soku, a duże przekroić na pół
1/3 szklanki (80ml) soku z pomarańczy
3/4 szklanki (150g) cukru
szczypta soli
dodatkowo: śmietana ubita z cukrem lub cukrem waniliowym, ewentualnie gęsty jogurt (np. grecki), truskawki do dekoracji (w sezonie).

Rabarbar zalej 4 litrami zimnej wody i mocz przez 20 minut. Odsącz, osusz i pokrój w 1cm plasterki.

Sok pomarańczowy, cukier i sól umieść w rondelku o grubym dnie, doprowadź do wrzenia mieszając od czasu do czasu, tak by cukier rozpuścił się. Dodaj truskawki i rabarbar, ponownie doprowadź do wrzenia. Gotuj na średnim ogniu (bez przykrycia) przez 8-10 minut, aż rabarbar zmięknie i zacznie rozpadać się. Przełóż do szklanej lub ceramicznej miski i odstaw do całkowitego ostygnięcia (nie zostawiamy w metalowym rondelku, z uwagi na zawartość kwasu szczawiowego w rabarbarze, który mógłby wejść w reakcję z naczyniem). Jeśli z rabarbaru lub truskawek (mrożone, zwłaszcza ze sklepu lubią mieć w sobie mnóstwo wody) wytrąciło się zbyt wiele płynu to całą mieszankę lekko odsącz. Całość zmiksuj, przełóż do szklanek/pucharków/kieliszków, po czym przykryj folią spożywczą i wstaw do lodówki na minimum 1 godzinę (maksymalnie na 24 godziny). Przed podaniem nałóż na mus bitą śmietanę (w dowolnej ilości) lub jogurt. Udekoruj świeżymi truskawkami, jeżeli są dostępne.

Smacznego!

Pstrąg pieczony w soli ziołowej

Z rybą pieczoną w soli walczymy już od dłuższego czasu, na szczęście z coraz lepszym efektem (choć jeszcze nie idealnym, w czym mam nadzieję mi pomożecie). Trochę już na ten temat poczytałam. I tak: potrzebujemy dość dużych ryb (pstrągi, dorady, łososie, okonie itp.), koniecznie w całości, sprawionych (aczkolwiek łusek nie trzeba skrobać, ponieważ skóra ryby pieczonej w soli nie nadaje się do spożycia; nie dotyczy to pstrąga, ponieważ tej ryby nigdy nie skrobie się), soli - najlepiej grubej (podobno nie trzeba wtedy dodawać wody, ale nie zgadzam się z tą opinią, sól gruba czy drobna powinna być spryskana wodą), nieco przypraw i ziół. Całość pieczemy w bardzo wysokiej temperaturze, aby sól mocno stwardniała, utworzyła skorupę, a ryba upiekła się w środku we własnej parze. Produkt gotowy jest jedyny w swoim rodzaju: ryba jest wilgotna, aromatyczna i bardzo delikatna (sól tworząc skorupę, zatrzymuje w rybie cały smak i wilgoć, wcale jej nie przesalając).

Mój pstrąg jak widać jest bez głowy, co nie do końca jest zgodne ze sztuką (wyjątkowo sprawialiśmy dziś pstrągi sami, a ponieważ przekracza to i zawsze będzie przekraczało moje umiejętności kulinarne, a naprawdę nie chcę się tego nauczyć, zamiast usunąć skrzela, po prostu odcięliśmy całe głowy). Problem mam jednak w czymś innym: czy ktoś może mi doradzić co zrobić, aby skorupa solna jeszcze bardziej zasychała, tak by sól nie zostawała na rybie po wyjęciu (ale bez dodawania białek do soli)? Czy może nie da się przy pieczeniu w soli uzyskać czystej skóry i jednak wszystko robię dobrze?

PSTRĄG PIECZONY W SOLI ZIOŁOWEJ
3 porcje

3 średnie lub duże sprawione pstrągi (po około 600g lub więcej)
3 kg soli
- najlepiej kamiennej, ale zwykła jodowana lub morska też się nada
2 cytryny
10 ząbków czosnku (8 zmiażdżonych, 2 w plasterkach)
zioła suszone: oregano, koper, rozmaryn, tymianek
- dowolna ilość, u mnie po 1 łyżce
pieprz
pęczek pietruszki albo 3 gałązki rozmarynu lub tymianku (w przypadku braku świeżych ziół: dobrej jakości przyprawa do ryb)
kilka małych kawałków masła

Piekarnik rozgrzewamy do 250 stopni.

Wnętrze ryb posypujemy odrobiną soli (lub przyprawą do ryb) i grubo siekaną pietruszką (lub ziołami), wkładamy do środka kilka plasterków cytryny, czosnek pokrojony w plasterki i kawałki masła. Resztę soli mieszamy z ziołami, pieprzem i zmiażdżonym czosnkiem.

Niecałą połową soli wsypujemy dno brytfanny, spryskujemy wodą, kładziemy na niej rybę i przykrywamy resztą soli. Całość obficie ponownie spryskujemy wodą (nie polewamy).

Brytfannę wstawiamy na 20-25 minut do piekarnika (bardzo duże ryby pieczemy dłużej). Następnie wyłączamy piekarnik, zostawiając w nim rybę przez kilka minut (do 10 minut).

Zdejmujemy skorupę solną (przyda się młotek!). Podajemy z masłem czosnkowym (lub ziołowym) i kawałkami cytryny. Najlepiej smakuje z pieczonymi ziemniakami.

A po wszystkim kuchnia wygląda mniej więcej tak:

Przy tym przepisie inspirowałam się wpisem ze strony ugotuj.to, wprowadziłam jednak nieco zmian i prezentuje Wam swoją wersję. Wszystkim, którzy ryby przygotowanej w ten sposób jeszcze nie jedli, polecam spróbowanie tego lub podobnego (może własnego) sposobu.

A jeśli kogoś zastanawia czemu tak dziwnie podaje proporcje na 3 sztuki to wyjaśniam: 1 rybę zjadam ja, a A. od razu dwie ;).

Smacznego!

Białe curry z krewetek

Kolejny przepis ze wspaniałej książki Mangoes & Curry Leaves, którą ostatnio nieco zaniedbałam. Dziś białe curry z krewetek ze Sri Lanki - potrawa bardzo aromatyczna, typowa dla tamtego rejonu i jednocześnie bardzo szybka do przygotowania. W prawdziwym azjatyckim domu, gdzie nie marnuje się jedzenia, główki i pancerze krewetek pozostałe po obraniu, zostałyby zmielone i dodane do potrawy. Autorzy przepisu (i ja także) nie są jednak aż tak skrupulatni i zapewniają, że i w ich wersji curry smakuje równie wspaniale (tak!).

BIAŁE CURRY Z KREWETEK
3-4 porcje

450g średnich krewetek, świeżych lub mrożonych - użyłam mrożonych
6-10 liści curry, świeżych lub mrożonych - użyłam suszonych
1 łyżka zmiażdżonego czosnku
1 łyżeczka soli
1/4 łyżeczki mielonej kozieradki - pominęłam, dodałam więcej kurkumy
1 szklanka (225ml) mleczka kokosowego, świeżego lub z puszki
1 szklanka (225ml) wody - jeśli używasz mrożonych krewetek dodaj nieco mniej (połowę) - moje krewetki "puściły" bardzo dużo wody
3 zielone papryczki chilli - użyłam suszonych krążków chilli
1/3 szklanki drobno posiekanych szalotek
1 łyżeczka zmiażdżonego imbiru
1/4 łyżeczki mielonej kurkumy
1 duży pomidor, obrany i pokrojony w kostkę
1-2 łyżeczki świeżego soku z limonek

Krewetki (jeśli są świeże) umyj i obierz; mrożonych nie rozmrażaj.

Wszystkie składniki, oprócz krewetek i soku z limonki, umieść w rondelku o grubym dnie i doprowadź do wrzenia. Gotuj na średnim ogniu (bez przykrycia) przez około 15 minut, aż sos lekko odparuje i zgęstnieje. Dodaj krewetki i gotuj przez kolejne 3-4 minuty. Dodaj sok z limonki, ściągnij z ognia, dopraw do smaku.

Gotowe curry podawaj gorące z ryżem i warzywami.

Ponieważ jesteśmy dziś w temacie owoców morza wrzucam Wam też zdjęcie targu rybnego na Sri Lance, jakich jest mnóstwo na wybrzeżu. Ten odwiedzony przez nas znajdował się gdzieś pomiędzy Kalutarą (gdzie mieszkaliśmy) a Galle (gdzie zmierzaliśmy) i to my właśnie (w znaczeniu: trójka europejczyków) byliśmy tam najbardziej egzotyczni :). Na zdjęciu sprzedawcy tuńczyków, 6 rano, maj.

Smacznego!

Seigle d'Auvergne

Seigle d'Auvergne, czyli francuski chleb żytni z Owernii (na zakwasie). Dziś u mnie kolejny przepis Daniela Leadera z książki Local Breads. Lubię jego przepisy, ponieważ większość opisanych chlebów nie wymaga wyrabiania dłuższego niż kilka minut - co jest dość komfortowe, jeśli tak jak ja posiadacie tylko dwie ręce zamiast Kitchen Aida.

Owernia leży w środkowej Francji i można o niej poczytać do woli w Internecie :). Prezentowany dzisiaj przepis pochodzi z piekarni Amanido Piementa, która mieści się w stolicy regionu: Clermont-Ferrand. Seigle d'Auvergne robi się głównie z mąki żytniej (drobno lub średnio zmielonej; ja użyłam drobnej, typ 720), nie nacina się go i piecze w bardzo wysokiej temperaturze, przez co jego powierzchnia pokrywa się pęknięciami, co ma przypominać wulkaniczny pejzaż regionu.

CHLEB ŻYTNI Z OWERNII
Seigle d'Auvergne (classic Auvergne dark rye)
1 bochenek

zaczyn
45g zakwasu żytniego
50g wody o temperaturze pokojowej
50g mąki żytniej chlebowej (dowolnej)
ciasto właściwe
125g zaczynu z dnia poprzedniego
350g ciepłej (45 stopni) wody
500g mąki żytniej chlebowej (dowolnej)
200g mąki pszennej chlebowej
1 łyżka (20g) soli morskiej

zaczyn
Wszystkie składniki dokładnie wymieszaj, przykryj folią spożywczą i odstaw na 8-12 godzin w temperaturze pokojowej.

ciasto właściwe
125g zaczynu z dnia poprzedniego dokładnie wymieszaj z ciepłą wodą (temperatura wody jest tu ważna, 45 stopni!). Następnie dodaj mąkę żytnią, całość wymieszaj (na tym etapie ciasto powinno przypominać gęstą pastę). Przykryj miskę folią spożywczą i odstaw na 60-75 minut w temperaturze pokojowej (pasta zwiększy nieco objętość i rozjaśni się).

Na samym końcu dodaj mąkę pszenną i sól. Całość przełóż na blat i wyrabiaj przez 7-8 minut (Kitchen Aid prędkość 2). Ciasto będzie nieco lepkie (mi przypominało plastelinę :), nie dodawaj jednak więcej mąki. Gotowe ciasto posmaruj lekko tłuszczem i przełóż do czystej miski, przykryj folią spożywczą i odstaw na kolejne 60-75 minut do wyrośnięcia (moje wyrastało dłużej, około 2 godzin).

W piekarniku umieść kamień, po czym nagrzej go do 260 stopni. Przygotuj sobie arkusz papieru do pieczenia oprószony mąką żytnią.

Wyrośnięte ciasto przełóż na blat i za pomocą dłoni (ruchy okrężne) uformuj okrągły bochenek. Przełóż go na papier do pieczenia, posyp mąką, luźno przykryj folią i odstaw na kolejne 20-30 minut. Bochenek powinien w tym czasie lekko urosnąć i popękać.

Bochenek wraz z papierem do pieczenia przełóż na rozgrzany kamień. Piecz z parą przez 30-45 minut, aż do uzyskania mocno brązowego koloru. Całkowicie ostudź na kratce przed pokrojeniem.

Tak przygotowany chleb ma bardzo chrupiącą, lekko spaloną skórkę, zwarty, sycący miąższ i jak większość zakwasowców długo pozostaje świeży. I choć zazwyczaj wolę pieczywo pszenne, to w momentach tęsknoty za żytnim, ciężkim chlebem na pewno będę wracać do tego przepisu.

Polecam i smacznego!

Pączki pieczone (bez wyrabiania)

Dzisiejsze pączki są bardzo proste i szybkie do wykonania. Może je zrobić naprawdę każdy, a zwłaszcza Ci, którzy boją się: a) ciasta drożdżowego, b) mozolnego wyrabiania i zagniatania, c) smażenia w głębokim tłuszczu, d) kalorii charakterystyczych dla pączków tradycyjnych (choć nie oszukujmy się: i w tym wypieku kalorie są obecne :). W smaku dość dobrze imitują pączki prawdziwe, ciasto jest puszyste, miękkie, idealne. Można je nadziać dżemem (np. niskokalorycznym) lub nie. Polecam! Przepis pochodzi z bloga Kitchen Unplugged. A składniki naprawdę wystarczy tylko dokładnie wymieszać łyżką ;).

PĄCZKI PIECZONE
12-16 sztuk zależnie od wielkości

2 łyżeczki suszonych drożdży
1/4 szklanki (60ml) ciepłej wody
2 i 1/4 szklanki (315g) mąki pszennej
szczypta soli
1/4 szklanki (50g) cukru
2 łyżki roztopionego masła
3/4 szklanki (175ml) ciepłego mleka
1 małe jajko - miałam tylko duże, a więc dodałam nieco więcej mąki
opcjonalnie: dżem (niskosłodzony) do nadziewania, cukier puder

W małej miseczce drożdże oraz szczyptę cukru rozpuść w ciepłej wodzie. Odstaw na 5 minut.

W dużej misce wymieszaj mąkę, cukier oraz szczyptę soli. Dodaj drożdżową mieszankę, rozpuszczone masło, jajko oraz mleko. Za pomocą łyżki lub miksera z hakiem połącz wszystkie składniki (mieszaj tylko przez kilka minut) - otrzymasz bardzo kleiste, mokre ciasto. Miskę szczelnie przykryj folią spożywczą i odstaw w ciepłe (25 stopni) miejsce na minimum 1 godzinę (ciasto powinno podwoić swoją objętość).

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Przygotuj sobie miseczkę z mąką, szpatułkę, wykrawacz do ciastek (o dowolnym kształcie) oraz dwie blachy wyłożone papierem do pieczenia.

Blat mocno oprósz mąką. Przełóż na niego ciasto (ręką lub szpatułką, omączonymi!). NIE ZAGNIATAJ I NIE ODGAZOWUJ! Lekko rozklep ciasto (trzeba to robić naprawdę delikatnie, aby nie uwolnić zbyt wielu pęcherzyków powietrza) na grubość 2 cm. Wykrawaczkę do ciastek obtocz w mące i wytnij tak wiele pączków, jak to tylko możliwe. Za pomocą łopatki lub szpatułki przełóż je na pierwszą blachę. Pozostałe ciasto otrzep delikatnie z nadmiaru mąki, lekko zagnieć (bardzo krótko, tylko by się ponownie połączyło) i znów rozklep na grubość 2 cm, wytnij pączki, przełóż na drugą blachę.

Pączki na pierwszej blasze odstaw do wyrośnięcia na 20 minut. Następnie piecz przez około 7-10 minut na środkowym poziomie piekarnika (nie powinny być zbytnio przypieczone, jedynie lekko zarumienione). Wyjmij, przełóż na kratkę do ostygnięcia. Następnie upiecz pączki z drugiej blachy (powinne one postać nieco dłużej, ponieważ ciasto zostało zagniecione i odgazowane) tak samo, jak poprzednie.

Gotowe pączki można nadziać dżemem (o dość płynnej konsystencji) za pomocą tylki i woreczka cukierniczego, a następnie posypać cukrem pudrem.

Większość pączków zrobiłam w tradycyjnym, okrągłym kształcie. Do kilku jednak użyłam wykrawaczki w kształcie serca i wyrób gotowy zachował ten kształt - to ciekawa alternatywa także dla dzieci.

Smacznego!

Sernik nowojorski z polewą jagodową

Sernik nowojorski to swego typu klasyka, która bardzo często pojawia się na wielu blogach. Przepis, który dziś prezentuje pochodzi z bloga smitten kitchen i odpowiada mi najbardziej ze wszystkich tych, których do tej pory spróbowałam, chociaż na pewno od czasu do czasu będę poszukiwać i innych jego wariacji. Ten jest mocno cytrusowy, bardzo puszysty i nieco odbiega od swego pierwowzoru: brakuje tu śmietanowego wierzchu, jest za to pyszna owocowa polewa (u mnie jagodowa, ale można użyć wiśni lub czereśni, jak deb). Niestety miałam do dyspozycji tylko tortownicę o średnicy 26cm, dlatego sernik nie jest aż taki wysoki, jak nowojorski sernik być powinien (bo w Ameryce wszystko największe? :).

SERNIK NOWOJORSKI Z POLEWĄ JAGODOWĄ
tortownica 23 cm

spód
225g ciasteczek typu Digestive
115g masła, roztopionego
1/2 szklanki (100g) cukru
1/4 łyżeczki soli
masa serowa
1125g kremowego serka typu Philadelphia
- u mnie Wieluń ;)
1 i 3/4 szklanki (350g) cukru - dałam 300g
3 łyżki mąki pszennej
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny (z 1 średniej cytryny)
1 łyżeczka skórki otartej z pomarańczy (z 1 małej pomarańczy)
5 dużych jajek
2 żółtka
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
polewa
280g wydrylowanych czereśni lub wiśni (mogą być mrożone)
- u mnie jagody, mrożone
2 łyżki soku z cytryny
1/4 szklanki (50g) cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1/2 szklanki (115ml) wody

Piekarnik rozgrzej do 280 stopni Celsiusza (lub do maksymalnej jaką możesz uzyskać, u mnie 270 stopni).

spód
Ciasteczka zmiel w malakserze, dodaj roztopione masło, cukier i sól. Całość dokładnie wymieszaj i uzyskaną masą wyłóż spód i dno tortownicy (dobrze dociskając). Przełóż do lodówki na czas przygotowywania nadzienia.

masa serowa
Ser ubij z cukrem, mąką, skórką cytrynową i pomarańczową. Dodaj wanilię, a następnie pojedynczo wbijaj jajka, ciągle ubijając. Gotową masę serową przelej do tortownicy na wcześniej przygotowany spód.

Przełóż do rozgrzanego piekarnika i piecz przez 12 minut lub do momentu, w którym nadzienie zacznie rosnąć. Następnie zmniejsz temperaturę do 95 stopni (lub 100 jeśli nie możesz inaczej) i piecz przez kolejną godzinę (mój piekarnik bardzo powoli traci temperaturę, żeby zapobiec zbytniemu przypieczeniu się sernika przykryłam go lekko na pierwsze pół godziny folią aluminiową, zrób tak jeśli sernik szybko zabrązawia się).

Gotowy sernik wyciągnij z piekarnika, ostudź w temperaturze pokojowej (nie wyciągając z formy), po czym przełóż do lodówki (lekko przykryty folią spożywczą) na minimum 6 godzin, a najlepiej na całą noc.

polewa
Wszystkie składniki umieść w średnim rondelku (mrożonych owoców nie trzeba wcześniej rozmrażać). Doprowadź do wrzenia i gotuj przez około 2 minuty. Ostaw do całkowitego ostudzenia.

Sernik wyjmij z lodówki i wyciągnij z formy. Polej przygotowaną polewą. Podawaj w temperaturze pokojowej (jeśli masz tyle cierpliwości by poczekać :).

Smacznego!

Bolillos - WP #71

Po powrocie nadrabiam zaległości. Także w Weekendowej Piekarni. Dziś nieco spóźniona edycja 71, której gospodarzem była Atina. Meksykańskie bułeczki bolillos mają cudownie chrupiącą skórkę i miękkie wnętrze. Idealne na śniadanie. Są łatwe i szybkie do przygotowania. Polecam!

BOLILLOS
10-12 sztuk

zaczyn
100g mąki pszennej chlebowej
1 łyżeczka suszonych drożdży
335g letniej wody
1 łyżka miodu
ciasto
400g maki pszennej chlebowej
1 i 1/2 łyżeczki soli
1 łyżka roztopionego tłuszczu - przepis oryginalny wymienia smalec, Tatter użyła tłuszczu gęsiego, u mnie roztopione masło

zaczyn
Drożdże wsyp do mąki, dodaj wodę i miód. Wszystko wymieszaj i odstaw do wyrośnięcia (u mnie 30 minut).

ciasto
Do gotowego zaczynu dodaj stopniowo pozostałe składniki. Wyrób gładkie, lśniące ciasto, które łatwo odstaje od ścianek miski. Pozostaw ciasto do wyrośnięcia na minimum 1 godzinę. Następnie odgazuj i podziel na 10 -12 części. Uformuj szybko kulki, ułóż je złączeniami w górę i zostaw na 10 minut. Uformuj bułeczki właściwe - podłużne lub okrągłe. Pozostaw do wyrośnięcia na 45 minut. Wyrośnięte bułki natnij wzdłuż. Piecz w piekarniku rozgrzanym do temperatury 190 stopni (z parą) przez około 30-35 minut.

Smacznego!

Tarta z rabarbarem i truskawkami

Sezon na rabarbar w pełni :). To moje drugie ciasto z tym warzywem upieczone tej wiosny, pierwsze wyszło jednak paskudnie i je tutaj pominę. To z kolei... jest wspaniałe! Przepis pochodzi z bloga smitten kitchen. A moje truskawki ciągle z zamrażarki.... Zjadłam oczywiście na gorąco i gratuluję wszystkim, którzy mają tak silną wolę by poczekać, aż tarta ostygnie ;).

A teraz parę słów o ostatnich dwóch tygodniach. Po pierwsze weekend majowy :). Spędziliśmy go razem z A. na Mazurach (za co naszym znajomym, którzy nas tamże gościli, serdecznie dziękujemy). Pogoda była jaka była, nie najgorsza, jeśli jeszcze pamiętacie :). Podróż z południa kraju samochodem wydała nam się nieco zbyt długa, udaliśmy się więc samolotem (zepsutym, rozhermetyzowanym i lądującym awaryjnie na Okęciu!) najpierw do Warszawy, a potem już wspólnie jednym wozem nad jeziora. Co ciekawe bilet lotniczy bywa w tym kraju tańszy niż Intercity, wątpliwe rozrywki na pokładzie sprawiły jednak, że wracaliśmy już pociągiem :). Ale dalej o Mazurach: odpoczęliśmy, przepłynęliśmy się łódką, zjedliśmy sandacza, z wielkim trudem odgoniliśmy się od wszystkich kleszczy (bilans zdjęć: 0). Było fajnie, ale baaaardzo daleko i z kolejną podróżą w tamte rejony wstrzymamy się do momentu, w którym PKP zawiezie nas nocą do Piszu w czasie krótszym niż 18 godzin.

A później byłam w pochmurnej Danii. Wyjazd był niemalże całkowicie konferencyjno-szkoleniowy, więc kuchnię duńską poznawałam tylko na przykładzie podawanego w przerwach cateringu :). Ale jadłam cudowne lody. I pojechałam zobaczyć też Kopenhagę przy okazji (bilans zdjęć:6). Miałam ogromne plany zakupowe (duński design!), ale wyszło z nich niewiele, o czym napiszę na końcu.

A teraz wróciłam by dalej piec i gotować.

TARTA Z RABARBAREM I TRUSKAWKAMI
forma 23cm

ciasto
420g mąki pszennej
- najlepiej krupczatki
2 i 1/2 łyżeczki cukru
3/4 łyżeczki soli
250g zimnego masła, pokrojonego na małe kawałki
5 łyżek zimnej wody (mniej więcej)
nadzienie
675g rabarbaru
450g truskawek - mrożone należy rozmrozić
90g brązowego cukru
100g cukru
30g mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki soli
dodatkowo: 1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką wody, gruby cukier do posypania

ciasto
Mąkę wymieszaj z cukrem i solą, dodaj masło. Całość zagniataj, aż uzyskasz kruszonkę (można to zrobić w malakserze), po czym przełóż na blat i stopniowo dodając wodę wyrób gładkie ciasto. Przetnij na pół, każdą część lekko spłaszcz, owiń w folię spożywczą i przełóż do lodówki na minimum 1 godzinę (lub na całą noc).

nadzienie
Rabarbar umyj, odetnij końce z liśćmi i twarde części z drugiej strony, pokrój na 1cm kawałki. Truskawki przekrój na pół. Owoce dokładnie wymieszaj z pozostałymi składnikami w dużej misce.

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Ciasto wyciągnij z lodówki i zanim zaczniesz wałkować potrzymaj je chwilę w temperaturze pokojowej. Formę posmaruj masłem (idealna byłaby forma na pie, ale forma do tart o wysokim brzegu też się nada).

Pierwszą połówkę ciasta rozwałkuj w okrąg o średnicy 32-33 cm. Wyłóż nim formę (ciasto powinno nieco wystawać ponad krawędzie). Do środka przełóż nadzienie. Drugi kawałek ciasta rozwałkuj i pokrój w paski. Ułóż na wierzchu nadzienia tworząc siatkę. Szczelnie zawiń wystające krawędzie na paski. Całość posmaruj żółtkiem i posyp grubym cukrem.

Piecz przez 20 minut w 200 stopniach, po czym zmniejsz temperaturę do 175 stopni i piecz do momentu, w którym rabarbar zmięknie (35-45 minut), a ciasto przybierze złoto-brązowy kolor.

Upieczone ciasto przełóż na kratkę. Podawaj na ciepło lub zimno (jeśli tarta ostygnie to i nadzienie będzie miało mniej płynną konsystencję :).


A teraz o zakupach :). Ogrom rzeczy, które podobały mi się w duńskich sklepach przytłoczył mnie całkowicie. Nie mogąc się na nic zdecydować w 100% kupiłam dużo mniej niż planowałam, choć naprawdę dość sporo przedmiotów można tam dostać naprawdę bardzo tanio (kubki po 5 zł, wiaderko na lód 15 zł). I tak mam teraz piękny stolik, na którym A. może podawać mi śniadanie do łóżka (a który w swym niewykorzystaniu skończy pewnie jako łóżkowa podstawka pod laptop :). Mam też kilka bzdurek, w tym piękny zaparzacz do herbaty Evy Solo, który w miejscu swego powstania kosztuje o 1/3 mniej niż w Polsce. Czekam z nim teraz na zimniejsze dni :).

Mam nadzieję, że wszystkie te przedmioty pięknie posłużą mi też do zdjęć ;).

Smacznego i do zobaczenia już jutro!
Blog Widget by LinkWithin